NASZA OCENA: 4/5
Debiut Rogera Vadima – raczej bardzo ważny niż bardzo dobry. Mimo kulejącej dramaturgii stał się pierwszą jaskółką ożywczej francuskiej nowej fali, która w pełni objawiła się trzy lata później w „Czterystu batach” Truffauta i „Do utraty tchu” Godarda.
Nowofalowa w filmie Vadima była hedonistyczna, bezpruderyjna „amoralność”, z jaką główna bohaterka, 18-letnia, pracująca w modnym kurorcie w St. Tropez, Juliette (odkrycie, chociaż nie debiut, Brigitte Bardot) obdziela swym ciałem i seksapilem trzech mężczyzn, w tym dwóch braci (Curd Jürgens, Jean-Louis Trintignant i Christian Marquand) Zresztą z tego samego powodu film wchodził na ekrany w atmosferze skandalu. Bardotka zatarła granice między prywatnością a ekranową fikcją. „Nie grałam, byłam!”, napisała w pamiętnikach. Pod koniec zdjęć nie była już żoną Vadima, lecz kochanką Jean-Louisa Trintignanta.
Andrzej Bukowiecki
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
