"Idol". Od artysty do pseudoartysty i z powrotem [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
„Idol” udowadnia że nigdy nie jest za późno na to, by spróbować zejść na ziemię i zrealizować młodzieńcze marzenia; a przede wszystkim powrócić do bycia artystą po latach, które spędziło się udawaniu artysty.

NASZA OCENA: 7/10

Danny Collins był kiedyś piękny i młody. Teraz odcina jedynie kupony od swej piosenkarskiej kariery chałturząc, żyjąc szybko, nadużywając ile się da i lądując w łóżku z coraz młodszymi panienkami. Gdy odkryje list, napisany do niego 40 lat temu przez samego Johna Lennona, postanowi dać sobie jeszcze jedną szansę. Rzuci scenę, zbyt młodą kochankę i większość innych używek, by zaszyć się w małym hotelu i zacząć pisać nowe piosenki. Bo też Danny Collins dawno już przestał być wierny swojej muzyce, pisząc i śpiewając piosenki pod gust niezbyt wybrednej publiczności. Gdy dostaje bardzo pochlebny list od Lennona, któremu podobała się jego przedkomercyjna twórczość, coś w nim pęka. Jakby wiara w jego talent, po latach dodała mu skrzydeł. Postanawia dokonać korekty swojego życia, a przede wszystkim spotkać się ze swym nigdy nie poznanym synem. Taka konwersja wcale nie jest łatwa. Syn nie chce go znać, synowa podchodzi do niego z dystansem jedynie jego nadpobudliwa wnuczka – jak to dziecko – lgnie do nowego dziadka, który nota bene nie bardzo wie, co to znaczy tym dziadkiem być. Perypetie Danny’ego z synem i jego rodziną nie są jedynymi wyzwaniami. Kolejnym jest tworzenie tego, co zawsze chciał tworzyć: nie kiczowatego popu dla ubogich, ale ambitniejszej, lekko bluesowej muzyki z inteligentnymi, osobistymi tekstami. To wyzwaniem, bo jak się okazuje to nie sztuka napisać coś dobrego, sztuką jest mieć odwagę zrobić coś na przekór oczekiwaniom swoich fanów. Ktoś przyzwyczajony do oklasków, chóralnego skandowania refrenów  jego przebojów – choć nimi gardzi – bardzo trudno toleruje gwizdy niezadowolenia i szmer pełen dezaprobaty. Danny doświadcza i tego. Doświadcza również odmowy ze strony kobiety, która mu się podoba. On przyzwyczajony do młodziutkich i głupiutkich fanek leżących u jego stóp (a raczej w pobliżu jego karty kredytowej) nagle słyszy „nie umówię się z Panem”. Ten brak poczucia sprawstwa to dla niego nowe i jakże egzotyczne doświadczenie. I tak w „Idolu” jesteśmy świadkami odkrywania owej nowej drogi życiowej Danny’ego, który czasem zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, czasem błądzi i zbacza z wybranej drogi, ale przynajmniej próbuje zmienić coś, co wydawało się nie mieć końca, czyli życie w narkotycznym otumanieniu i poczuciu iluzorycznego zadowolenia. Al Pacino zagrał Danny’ego w sposób bardzo stonowany i subtelny, do tego stopnia, że aprobujemy nawet jego irytujące zmanierowanie. A ponieważ jego bohater ma poczucie humoru przeto nie zabrakło w „Idolu” poza psychologiczną obserwacją i sporej dozy dobrej zabawy.

Beata Cielecka

"Idol" w tv - sprawdź datę emisji.

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn