Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń - film, recenzja, opinie, ocena

Redakcja Telemagazyn
"Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń" (fot. AplusC)AplusC
"Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń" (fot. AplusC)AplusC
Książkami, które jako pierwsze zrzuciły "Harry’ego Pottera" z listy czytelniczych bestsellerów, musiało zainteresować się Hollywood.

NASZA OCENA: 4/5

Ten niewątpliwy sukces odniósł cykl powieściowy "Seria niefortunnych zdarzeń" tajemniczego autora Lemony’ego Snicketa (pod tym pseudonmem kryje się Daniel Handler, który jest jednocześnie narrartorem - w filmie grany przez Jude’a Law). Nakręcony według trzech książek z tego cyklu film Brada Silberlinga, reżysera dziecięcego przeboju "Casper", coś jeszcze łączy z "Harrym Potterem". Otóż obraz ten mrocznym klimatem przypomina ekranizacje ostatnich części sagi Joanne Rowling. Z tego samego powodu budzi skojarzenia z baśniami braci Grimm. I choć wszystko rozjaśnia humor, przed telewizorami nie należy sadzać najmłodszych pociech. Nieco starsze uwielbiają się bać i mają o tym familijnym horrorze, pełnym magii i efektów specjalnych, lepsze zdanie niż część krytyków.

W pożarze giną rodzice trojga dzieci. Opiekę nad osieroconym rodzeństwem przejmuje hrabia Olaf (Jim Carrey) - zły wujek i mierny aktor, który kamuflując się pod różnymi postaciami (nie darmo film zdobył Oscara za charakteryzację!), toruje sobie drogę do zagarnięcia rodzinnego majątku. Nie docenia jednak sprytu podopiecznych.

Andrzej Bukowiecki

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Moim zdaniem do serialu z 2017 roku pt. Seria Niefortunnych zdarzeń ten film się nie umywa. Zdecydowanie wolę serial, który moim zdaniem jest ciekawszy i bardziej wciągający. Serial z 2017 roku jest moim zdaniem rewelacyjny.Nie uważam,że film ten z 2004 roku jest zły, bo również jest bardzo klimatyczny i fajny, ale w porównaniu do serialu film wypada trochę blado.Co do Hrabia Olafy to bardziej mi się podobała kreacja Jima Carreya. Jim Carrey jest jednym z moich ulubionych aktorów i ta rola jest najlepsza w jego karierze obok równie genialnych ról takich jak w Truman Show, czy Masce. Odtwarzający postać złowrogiego hrabiego Jim Carrey po raz kolejny udowadnia, że w rolach wymagających niesamowitej mimiki oraz ruchów ciała nie ma sobie równych. Każde kolejne wcielenie Olafa to prawdziwe aktorskie mistrzostwo. Neil Patrick Harris zagrał bardzo dobrze Hrabiego Olafa, ale kreacja Jima Carreya bardziej mi się podoba.Ale tak jak wcześniej napisałem serial z 2017 roku jest rewelacyjny,a film z 2004 roku jest tylko niezły.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn