"Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie ". Powiew świeżości czy odcinanie kuponów od sprawdzonej marki? [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Disney
fot. materiały prasowe dystrybutora Disney
Disney, który kupił studio Lucasfilm, rozkręcił się na dobre. Co roku, w okolicach świąt Bożego Narodzenia, mamy dostawać nowy film spod szyldu „Gwiezdnych Wojen”. W ubiegłym roku mieliśmy okazję oglądać wskrzeszenie sagi za sprawą „Przebudzenia Mocy”, a teraz w kinach debiutuje pierwszy pełnometrażowy spin-off serii, czyli „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie”.

Akcja „Łotra 1” rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami przedstawionymi w „Zemście Sithów” a „Nową nadzieją”. Główną bohaterką obrazu jest Jyn Erso (świetna Felicity Jones), która jest córką Galena Erso (Mads Mikkelsen), jednego z konstruktorów Gwiazdy Śmierci. Tyle, że Galen Erso nie jest czarnym charakterem, a pracę dla Imperium traktuje jako szansę dla Rebelii; to za jego sprawą w broni masowej zagłady zostaje zainstalowany jeden słaby punkt, dzięki któremu będzie można zniszczyć śmiercionośną konstrukcję. Jednak żeby słaby punkt namierzyć, trzeba najpierw wykraść plany Gwiazdy Śmierci...

Chociaż to teoretycznie postać grana przez uroczą Felicity Jones jest centralną bohaterką produkcji, to jej partnerzy wcale nie wypadają gorzej. W karkołomnej misji odbicia planów dzielnej bojowniczce towarzyszą: rebeliancki zawadiaka Cassian Andor (Diego Luna), niewidomy mnich Chirrut Îmwe (Donnie Yen), jego przyjaciel Baze Malbus (Wen Jiang), zbiegły z Imperium pilot Bodhi Rook (Riz Ahmed) oraz najbardziej barwna postać filmu, kradnący dla siebie każdą scenę i dostarczający tony humoru, przeprogramowany robot z Imperium, K-2SO (Alan Tudyk). Mimo różnic, to zgrana ekipa, której szybko zaczyna się żywo kibicować, bo prawie każdy z bohaterów jest jakiś i ma własny charakter.

Produkcja wyreżyserowana przez Garetha Edwardsa to de facto film wojenny i w takiej konwencji się całkowicie sprawdza. Patrząc na sceny, gdzie pierwsze skrzypce grają szpiedzy, a następnie na rozbudowane i mające rozmach sceny batalistyczne, nie można oprzeć się wrażeniu, że są one wzorowane na obrazach, jakie znamy ze współczesnych frontów, z Bliskim Wschodem na czele. Co ciekawe, w tej opowieści rywalizacja dobra ze złem nie jest już taka jasna, bo dookoła mamy mnóstwo odcieni szarości. W końcu obserwujemy nie tylko walkę Imperium z Rebeliantami, ale także grupę ekstremistów, której patronuje Saw Gerrera (niestety karykaturalny Forest Whitaker). Do tego sami Rebelianci nie są krystalicznie czystymi jednostkami, mają na swoim sumieniu wiele grzechów, co jedynie pokazuje, że wojna rządzi są swoimi prawami. Za to twórcom należy się ogromny plus.

Całość się świetnie ogląda. Chociaż początek jest lekko „szarpany”, a my w ekspresowym tempie przemieszamy się z planety na planetę, to później wszystko się stabilizuje. Każda kolejna scena jest po coś, stale napędzając ekranową akcję i emocje wśród widzów. „Łotr 1” może się podobać wizualnie; to bardzo dobrze i sprawnie zrealizowana produkcja, efekty specjalne nie rażą przesadnym CGI, wyglądając bardzo realistycznie i mile dla oka. No i muzyka, będąca chyba najlepszym komentarzem do ekranowych wydarzeń.

Właściwie jedyne, na co można narzekać, to zbytni patos oraz zupełnie niepotrzebna podniosłość w niektórych momentach, co na szczęście autorzy starali się wyrównywać za sprawą niezwykle szczerego robota K-2SO. „Łotr 1” w gruncie rzeczy jest filmem zrealizowanym w starym stylu, ale chyba właśnie tego oczekiwali widzowie. Na pewno oczekiwali również pewnych mrugnięć okiem, nawiązania do głównych filmów z serii „Gwiezdnych wojen”, które oczywiście się pojawiają. Naturalnie wisienką na torcie jest postać samego Lorda Vadera, ale to chyba nikogo specjalnie nie zdziwi. Wystarczy, że na moment pojawia się na ekranie i już wiemy, kto tutaj rządzi.

Co najważniejsze, „Łotr 1” jest filmem, który spokojnie mogą obejrzeć nawet widzowie wcześniej stroniący od kontaktu z „Gwiezdnymi wojnami”. Nie trzeba znać innych części sagi wymyślonej przez George’a Lucasa, aby czerpać przyjemność z seansu. Wszystko jest jasne i klarowne od początku do końca.

„Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie” to pierwszorzędne widowisko. Film Garetha Edwardsa nie tylko poszerza uniwersum „Star Wars”, ale też wprowadza powiew świeżości do serii, który chyba był potrzebny. To nie żadne odcinanie kuponów od sprawdzonej marki, lecz inne spojrzenie na „Gwiezdne wojny”, pokazujące jak bardzo fascynujący i wciągający jest to świat. I czy to nie piękne, że z jednego zdania, które pojawiło się w napisach początkowych epizodu IV powstał tak dobry film? Oby tak dalej, bo moc wciąż jest z nami.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 15 grudnia 2016 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
ADMIN
KOŃCZĘ TEN TEMAT. JAK COŚ DZISIAJ LECI NA TVN FABUŁA .
b
bench
żeluś jakims dziwnym trafem tak sie składa że mam ostatnie 20 min filmu na dyskietce podaj adres to wysle ps.pozdro z podłogi
ż
żeluś
4 lata w dzien w dzien ogladam ten film i dalej mnie zastanawia jaka jest koncowka bo za kazdym razem wylacza mi sie iptak do cholery jasne czy bylby ktos tak dobryy i przesalac mi caly film na meska
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie ". Powiew świeżości czy odcinanie kuponów od sprawdzonej marki? [RECENZJA]
S
Sonia (była R esza)
Cześć od pewnego czasu mieszkam w bb. Ostatnio przyjechali do mnie chłopcy kazałam m eszowi odkurzać on wyodkurzał przedpokój i późnie dupnął na kanape i [wulgaryzm]m przygniótł bękarciątko. Ja nwm czy to ten Vader tak na niego działa.
T
Topik77
Tak wielu sprzeczności z resztą nie wniósł żaden inny epizod. Od połowy filmu nic się tam nie klei, a finał jest po prostu żałosny.
m
madzia od r esza
Byłam z chłopakiem całowaliśmy się cały film. Romantyczna produkcja ale muj miś musiał jechać do pracy i kupić błotniki i silnik odpalić w aucie mam nadzieję ze oglądniemyu to w domu m esz odpali iptaka ps
L
Logan
film mega !!!! najlepszy z wszytkich czesci star wars najbardziej mi sie podobalo jak byla wielka bitwa ogladalem to w kinie z ekpika (rafosz, magdzik, siemszek,pingiwneczek, fejmeł i grubas) mysle ze bedzie nastepna czesc i pujde znowu z ekipka tylko trpoche wieksza (iglo,mily miolosz, ) a dodajmy tez ze w 3D bedzie pewnie lepsze akurat bylem na 2D bo musialem wrocic na autobus 6 a kasy mialelm malo po filimie bylem zaskoczony ze vader jest zaprzeproszeniem tak sukinsynsko mocny .
S
Senior777
Bardzo fajny i pełen emocji film. Naprawdę 2 godziny dobrej rozrywki. Serdecznie polecam i współczuję rozczarowanym malkontentom, bo takich zawsze nie brakuje.
z
znudzony
jak można napisać tak beznadziejny scenariusz a później zrobić z niego film liczę na klasę wiedźmina
a
as
film jest marny. Wynudziłem się. Kompletnie nie ma klimatu. Pojawiają się w nim wątki i postacie zupełnie bez potrzeby. Fabuła jest nudna, przewidywalna i pospolita. Nawiązania do GW IV są nachalne i trochę żenujące jakby autor uważał, że na siłę trzeba skojarzyć ten wątek a miłośnicy pierwszej sagi już odeszli z tego świata. Wiele scen znajduje się w tym filmie bez sensu i jakiegokolwiek wpływu na fabułę. Ogólnie: jest to pospolity film SF i dużym budżetem, który przekłada się na doskonałe efekty specjalne. Niestety, scenariusz jest marny a i reżyser nie stanął na wysokości zadania. Muzyka jest podobnie przekombinowana. Na pewno nie chcę oglądnąć tego filmu drugi raz i nikomu, kto lubi GW nie polecam
f
fan
Serio ? DZIADOSTWO BEZ ŁADU I SKŁADU. BEZCZELNE WYCIĄGANIE KASY.
A
Adaszko
Ciekawe jak długo można czerpać zyski z czegoś co w obecnych czasach jest jedną z wiiiielllu propozycji tego rodzaju rozrywki. Nieuchronnie minęła epoka zadziwiających scen wytworzonych w komputerach lub makiet skomponowanych w obraz. To tak jak żaden film z agentem 007 nie jest w stanie wzbudzić emocji ponieważ szpiegowskie gadżety obecnie można kupić w każdym sklepie. Czas kina Lucasa odchodzi do lamusa. Żegnaj atmosfero fantastycznych emocji?
F
FAn klasycznych SW
Tak samo pisano o ostatnim filmie, "hit, nowy początek, sukces" a co się dostało: Kopia w znacznie gorszy wykonaniu, stworzona przez człowieka co nie miał pomysłu a obejrzał tylko 1 film. Gdzie głupota goni głupotę i nielogiczność. Mam nadzieje ze teraz cos naprawdę w miare sensownego stworzono i przede wszystkim, film nie opiera się na bandzie dzieciaków, tylko ludziach dorosłych mających chęć obalić Imperium. I przywrócić Republikę.Ps. Dla tych (specjalnie z małej litery) co niby wytkną że w klasycznej tez byli nastolatki, to przypomnę ze tam, oni byli bohaterami, ale psychicznie byli rozwinięci ponad wiek. I tam rebelia nie składała się z samych nastolatków. A byli wyróżniającym się elementem w wielkiej Rebelii, w śród starej "dorosłej" gwardii". (dodatkowo poziom aktorstwa był na niebotycznie wyższym poziomie)
O
Ojciec
Pytanie me jest proste - czy 9-latek zniesie przemoc w filmie czy nie?Nadaje się to kino dla dzieci?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn