"Mr. Mercedes" odcinek 1. Z nadzieją na ciąg dalszy [KOMENTARZ]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
FOT. AT&T AUDIENCE NETWORK
FOT. AT&T AUDIENCE NETWORK
"Mr. Mercedes" to nowy serial kryminalny, będący adaptacją powieści Stephana Kinga. Jak oceniamy 1. odcinek produkcji przygotowywanej przez AT&T Audience Network? Sprawdźcie!

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w recenzji tego serialu używa się głównie słowa „mam nadzieję”. Więcej bowiem pokładamy w nadziei w tym co będzie, niż w to co dostaliśmy. Bardzo chciałabym napisać, że serial „Mr. Mercedes” zapowiada się ekscytująco i będę czekać z niecierpliwością na kolejny odcinek, co z czystym sumieniem mogłabym np. napisać po obejrzeniu niedawnej premiery „Pokoju 104”. Z „Mr. Mercedesem” jest niestety inaczej.

Z wyjątkiem sekwencji otwierającej, która faktycznie robi wrażenie swoją dosłownością i brutalnością pierwsza część serialu, a właściwie pilot nie zrobił na mnie właściwie żadnego wrażenie. Wina leży niestety pod stronie pierwszoplanowych bohaterów, psychologicznie nie obiecujących nic takiego, czego bym już wcześniej nie widziała, (ale mam nadzieję, że się mylę). Pierwszym jest Bill Hodges, emerytowany inspektor, stary, zmęczony życiem, zmagający się z własnymi demonami mężczyzna, na którego abnegację mają wskazywać w sposób co najmniej łopatologiczny mało estetyczne czynności fizjologiczne i słabość do mocnych trunków. Jego antagonistą jest niepozorny Brady Hartsfield, skrzyżowanie bohatera „Psychozy” i bohatera „Psychopaty”, których chore relacje z matkami popychają do czynów niegodnych. No i z tą jego jednoznacznością jest problem, bo już na pierwszy rzut oka widać, że to psychopata, który wetuje sobie nieudane dzieciństwo, brak ojca i kompleksy, choć również mam nadzieję, że w jego środku drzemią jakieś instynkty, o których nie mam (jeszcze) pojęcia. Na razie obaj są zbyt sztampowi, by zainteresować widza, który nie do końca ma się z kim utożsamić, bo wszyscy z którymi coś zaiskrzyło na tej linii stracili życie już na początku serialu. Trochę zwariowanej świeżości i spontaniczności wnosi do serialu postać drugoplanowa jaką jest Ida, sąsiadka Hodgesa, ale przecież nie z nią widz powinien się identyfikować.

„Mr. Mercedes” może rozwinąć się w ciekawą opowieść pod warunkiem, że interakcja bohaterów przyniesie jakieś napięcia emocjonalne i zaowocuje gierką psychologiczną, która znalazłaby odbicie w dialogach. Przydałoby się też pogłębienie motywacji i więcej tajemnic drzemiących w przeciwnikach. Serial trzyma w garści Brendan Frazer w roli Hodgesa, który robi co może by uwiarygodnić swą postać i uczynić ją ciekawszą niż przewiduje scenariusz. Swoją drogą ciekawe jak wypadłby w roli Brady’ego Anton Yelchin, który został wybrany do roli na krótko przed swoją śmiercią.

Słowem czekamy (z nadzieją) na ciąg dalszy i na to, że serial dopiero stoi w bramkach startowych, bo szkoda byłoby zmarnować literacki potencjał powieści Stephena Kinga.

Nasza ocena 6/10

Beata Cielecka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn