NASZA OCENA: 3/5
Dowcipy, które my opowiadamy o Wąchocku, Portugalczycy opowiadają o Hiszpanach, Hiszpanie o Francuzach, Francuzi o Belgach, a ci z kolei o Holendrach, którzy uważają, że to odnosi się do Niemców. Z kolei nasi zachodni sąsiedzi mówią to o nas. I tak mniej lub bardziej zabawne dowcipy krążą po Europie (a może i świecie) wyśmiewając (i powielając przy okazji) stereotypy na temat „innych”.
Jak łatwo się domyślić takim „innym” może być każdy: jeśli mieszkaniec Wąchocka to jeszcze jest śmiesznie, ale gdy wstawimy kibica innej drużyny, Unię Europejską, Żyda, murzyna lub homoseksualistę, to przestaje być zabawnie. Dany Boon właśnie to próbuje widzom uświadomić. I rozbroić groźną bombę śmiechem. Wcześniej robił to w znakomitej komedii „Jeszcze dalej niż północ” (rzecz o urzędniku z południa Francji, który trafia na północ), kolejny raz ten temat porusza właśnie w „Nic do oclenia”.
Kiedy 1 stycznia 1993 r. Unia Europejska zniosła granice celne, przestały też funkcjonować graniczne posterunki celne. Stworzono jednak lotne jednostki, które miały przeciwdziałać przemytowi m.in. narkotyków, alkoholu i papierosów. Jeden z nich tworzą Belg Ruben (Benoît Poelvoorde) i poczciwy Francuz Mathias (Dany Boon). Długo potrwa zanim nie cierpiący Francuzów Ruben zmieni zdanie na temat swojego partnera i sąsiadów z południa w ogóle. Nie bez znaczenia będzie fakt, że Mathias od kilku miesięcy potajemnie romansuje z jego siostrą Irène (Karin Viard)…
Piotr radecki
Komedia francuska 2011, reż. Dany Boon
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
