"Pięćdziesiąt twarzy Greya". Sadomaso w luksusowym opakowaniu [RECENZJA]

1 lipca 2016, 17:58

Studentka literatury przeprowadza wywiad z tajemniczym miliarderem Christianem Greyem. Znajomość na tym się nie kończy, bowiem bogacz coraz bardziej ją fascynuje i wciąga do swego pełnego mrocznej erotyki świata, w którym dziewczyna odkryje tytułowe „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.

NASZA OCENA: 5/10

21-letnia Anastasia, studentka literatury, w zastępstwie swej chorej koleżanki jedzie do Seattle przeprowadzić wywiad ze starszym o 6 lat multimilionerem Christianem Greyem. Mężczyzna jest wyraźnie oczarowany dziewczyną, ta jednak odrzuca jego awanse. Grey nie poddaje się, dzwoni, wysyła drogi prezent. Pewnego dnia Anastacia znów spotka się z miliarderem, tym razem już prywatnie. Po tym spotkaniu będą następne, w trakcie których odkryje, że ułożony Grey lubi ostry seks i bezwzględne podporządkowanie się. Mimo początkowych oporów Anastasia pokonuje kolejne bariery w niecodziennej, pełnej erotyki relacji z nowym znajomym.

Jedna z najbardziej oczekiwanych premier 2015 roku. Ekranizacja pierwszej z czterech części przygód Christiana Greya autorstwa E.L. James (tak naprawdę Eriki Mitchell) okazała się, podobnie jak książka, która pobiła w Wielkiej Brytanii poczytnością przygody Harry’ego Pottera, ogromnym sukcesem komercyjnym: blisko 600 milionów dolarów wpływów przy 40 milionach budżetu! Ta opowieść o odkrywaniu kobiecości i skrytych pragnień, uwolnieniu swych rządzy i, mimo wszystko, o miłości była swego rodzaju ewenementem: oto wszyscy zaklinali się, że takiej szmiry w kinie jeszcze nie było (nawet na pniu nakręcono parodię, „Pięćdziesiąt twarzy Blacka”), ale sale były wypełnione tłumnie, a publika z wypiekami na twarzach ustawiała się w kolejkach przed seansami. Film okazał się o niebo bardziej pruderyjny niż książka! Twórcy robili, co mogli, by nagość i, sugerowane bardziej niż pokazywane, scenki sadomaso nie podniosły kategorii wiekowej, co w zestawieniu z nieco drętwym aktorstwem Dakoty Johnson i Jamie’ego Dornana rzeczywiście przynosi czasem dość komiczne efekty. Z odważnej książki o sadomasochistycznych relacjach powstał grzeczny w sumie obyczaj z erotyczną otoczką, przeznaczony głównie dla młodszej widowni (nieprzypadkowo James/Mitchell pisała swą serię zafascynowana sagą „Zmierzch”). Inna sprawa, że do tej publiczności Grey trafił i stał się niekwestionowanym hitem…

Beata Cielecka