"Ciemniejsza strona Greya". Christian Grey uczy używania kulek waginalnych, czyli zamach na portfele widzów [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
W jednej ze scen „Ciemniejszej strony Greya” tytułowy bohater (Jamie Dornan) pokazuje, odzianej w seksowną bieliznę, Anastasii (Dakota Johnson) kulki gejszy. Zdezorientowana dziewczyna pyta, co ma z nimi zrobić, na co ulubieniec walentynkowych bywalców w kinie odpowiada, że wystarczy je poślinić, a następnie włożyć w pewne miejsce. „Nie włożę ich sobie do tyłka!” - niemal wykrzykuje Anastasia, jednak Christian szybko wyjaśnia, że chodziło mu o waginę. Nieładnie panie Grey, proszę się wstydzić. W końcu mamy 2017 rok, XXI wiek, furorę robią analne korki i sztuczne ogony, a pan nam tutaj prezentuje kulki waginalne? I tyle było po tej ciemniejszej stronie...

Christian Grey powrócił, inaczej być nie mogło. Mężczyzna, który teraz dodatkowo walczy z trudną przeszłością, postanowił posypać głowę popiołem i kaja się przed wybranką swojego serca, Anastasią. Kobieta w poprzedniej części przeraziła się zamiłowaniem młodego Greya do sadyzmu i uznała, że nie może być jego uległą. Ale miłość nie wybiera, skuszona bukietem białych róż (zapewne symbolizujących czystość intencji Christiana) postanowiła dać młodemu milionerowi jeszcze jedną szansę, oczywiście pod warunkiem, że mężczyzna się zmieni i zrozumie, że Anastasia nigdy nie będzie jego własnością, wykonującą każdy jego rozkaz. Cóż, charakter tej znajomości zaczął się zmieniać, a sam Grey nie wydaje się smutny z powodu, że powoli to on staje się uległym niewolnikiem swojej pani. W końcu nic bardziej nie pobudza silnego mężczyzny niż jeszcze silniejsza kobieta.

Właściwie „Ciemniejsza strona Greya” nie posiada scenariusza. Obserwując ekranowe perypetie naszych zakochanych milusińskich można odnieść wrażenie, że jedynie był jakiś zarys skryptu, ale nie miał większego znaczenia dla efektu finalnego. W zasadzie cała akcja zawiązuje się i rozwiązuje już na samym początku, w pierwszych minutach filmu, gdy Anastasia decyduje się wrócić do swojego pokiereszowanego psychicznie kochanka. Co prawda po drodze pojawiają się pewne utrudnienia pod postacią dwóch byłych Greya (w roli kobiety, która nauczyła go seksu – nabotoksowana Kim Basinger) czy szefa, który dość otwarcie zaleca się do panny Steele, a zamiast awansu chętniej dałby jej orgazm. Tyle tylko, że ci bohaterowie stanowią mało zauważalne tło, a ich wątki niemal błyskawicznie zostają ucięte, chociaż minimum jeden ze schwarzcharakterów powróci w trzeciej części, co otwarcie pokazuje zakończenie.

Zresztą trzeba wprost powiedzieć, że „Ciemniejsza strona Greya” jest filmem o niczym, to zwykły skok na kasę widzów, gdyż rozpisana na 115 minut fabuła stanowi jedynie wstęp do części trzeciej pt. „Nowe oblicze Greya”, której zapowiedź pojawia się już po napisach i informuje, że jej premiera odbędzie się w Walentynki 2018 roku. To po prostu zaśmianie się widzom prosto w twarz i powiedzenie „nara, frajerzy!”.

O ile jednak brak fabuły i traktowanie filmu jako wielkiej reklamy (ach, ten dyskretny product placement już od początkowych scen) w tym przypadku można byłoby nawet wybaczyć, to już grzeczniutkie sceny seksu bolą najbardziej. Seks w „Ciemniejszej stronie Greya” jest pokazywany dość konserwatywnie, bo co z tego, że obserwujemy jak para głównych bohaterów bawi się rozpórką na nogi czy kajdankami, skoro jest to filmowane w sposób wstydliwy, tak, aby pokazać jak najmniej? I nie, twórcom nie chodziło o pobudzenie wyobraźni widzów, tylko te sekwencje są zwyczajnie nieudane, jakby były realizowane na siłę. Jamie Dornan nawet nie zdejmuje spodni w scenach erotycznych (robi jeden wyjątek), a wszystko za niego musi nadrabiać Dakota Johnson, którą reżyser rozbiera znacznie chętniej. Cóż, James Foley mógłby uczyć się od Marii Sadowskiej, jak pokazywać seks na ekranie, bo „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” jest znacznie pikantniejsza.

I w tym momencie rodzi się problem, bo „Ciemniejsza strona Greya” nie sprawdza się ani jako romans, ani jako melodramat, ani tym bardziej jako erotyk. Bądźmy poważni. Chociaż gdyby sklasyfikować całość jako komedię bądź pastisz, to wówczas seans może dostarczyć pewnej dozy rozrywki, gdyż na niektórych scenach trudno nie wybuchnąć śmiechem. Pamiętajmy, że twórcy serwują nam przerysowany świat, gdzie główny bohater opływa w bogactwo i luksusy o jakich inni – w tym widzowie – mogą pomarzyć.

Ekranowy Grey to ktoś w rodzaju nieśmiertelnego półboga, będącego pragnieniem wielu kobiet, który nagle przeżywa przemianę duchową i chce stać się porządnym mężczyzną, chcącym spędzić życie u boku ukochanej kobiety. I właśnie dlatego, za każdym razem, gdy Jamie Dornan z poważną miną wygłasza swoje kwestie, nie sposób się nie zaśmiać, bo wiarygodności w tym zero. Dużo lepiej gra z konwencją wyszła Dakocie Johnson. Urodzona w 1989 roku aktorka bawi się swoją rolą i widać, że gdy tylko jej postać może sobie na więcej pozwolić, to Johnson ma z tego ogromną frajdę.

„Ciemniejsza strona Greya” to wyłącznie zamach na portfele widzów, którzy chcą w kinie zobaczyć miłosno-erotyczną opowieść. No to się, drodzy państwo, mocno przeliczycie, gdyż film Jamesa Foleya to przeciętna, miejscami bardzo nudna i grzeczna opowieść o niczym. Ot, jest chłopak, jest dziewczyna, on lubi dać jej mocniejszego klapsa w łóżku, a jej się to zaczyna podobać. Nic więcej, acz całość jest naprawdę ładnie sfilmowana, chociaż ta wszechobecna sterylność może na dłuższą metę irytować. Podobnie jak głos Zayna Malika, śpiewającego wraz z Taylor Swift piosenkę będącą motywem przewodnim filmu.

Ocena: 3/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"CIEMNIEJSZA STRONA GREYA" W KINACH OD 10 LUTEGO

Reżyseria: James Foley

Scenariusz: Niall Leonard

Na podstawie powieści E.L. James

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Goja
Osta scena tą lubię naj bardziej z fszystkich scen w tym filmie
G
Gość
To jak nie są te filmy takie straszne to czemu są usunięte
:)
Dla mnie to komedia
w
www
Szkoda, że zarówno w pierwszej czesci i drugiej nie sa pokazane najważniejsze watki szkoda. i żaluje, że nie wyglada to tak jak w ksiażce np to, w jaki sposób dochodzi do spotkania any i leili. No i w jaki sposób dowiaduje sie o zaginieciu helikoptera.
A
Agnieszka
Serial "Moda na sukces" to arcydzieło przy tym, co widziałam w kinie. "What a nightmare..." Nuda, banał i kicz. Uderzający do tego stopnia, że sceny, które w założeniu miały być pikantne, okazały się śmieszne. Standardowe, konwencjonalne i grzeczne sekwencje, ze średnio błyskotliwymi dialogami głównych postaci. Film przeznaczony dla tych, którzy zmęczeni po całym tygodniu pracy, pragną zasnąć w fotelu kinowym.
k
kami
Film super! Amazing to mało powiedziane!Polecam. I bez hejtów proszę...trochę życia i wyobraźni?
O
Ojojojojo
Jedynym sposobem żeby film ten przypadł komuś do gustu to wypicie dużej ilości alkoholu przed seansem, oraz zaopatrzenie się w duży zapas napoju wyskokowego na czas trwania filmu.
G
Gosia
Właśnie wróciłam z kina i rozczarowanie co za kicz pierwsza część super a druga nie polecam
m
mol
Przeczytałam wszystkie części Greya. Wiedziona ciekawością udałam się na premierę filmu i... niestety rozczarowanie. O ile książka już sama w sobie jest wciągająca (przynajmniej dla mnie, bo lubię czytać i to nie tylko0 taką literaturę), to film kiczowaty, nudny i mocno przereklamowany. Polecam jednak zapoznać się z filmem i książką i samemu wyciągnąć wnioski.
a
awa
Nuda niestety.grzecznie ..bez polotu.pierwsza cz bez porownania lepsza
A
A mnie się podobal
Nie oczekiwałem bóg wie czego. Miałem się dobrze bawić na seansie i tak było. Na sali kinowej też ludzie bawili się przednio. A z artykułu wyczuwam olbrzymi ból d*py autora. Po przeczytaniu wyobrażam sobie autora jako typowego mruka, Pana ą i ę, któremu najpewniej od dłuższego czasu nie wiedzie się w życiu seksualnym. Jak Pan chce ostrych scen seksu z udziwnieniami to proszę odpalić red tube-a i tam realizować swoje fantazje. Póki co brazzersow jeszcze na ekrany kin nie wypuszczają ;p
M
Monia
Tragedia. Wynudziłam się w kinie około 2 godzin. Jednak wolę czytać książki. Jeśli ktoś się zdecyduje iść to na pewno nie na trzeźwo. Pozdrawiam
a
aena
film jest cuuudo warty ogladania tak samo jak ksiazka czytania
k
kejt
błagam was ... książka oraz film są mega. Widz dostaje dokładnej TO CZEGO OCZEKUJE. Masz Christina za bogacza który może mieć wszystko.. w filmie właśnie to pokazuje... zbyt przesadnie? no raczej PRZECIEŻ TO BOGACZ
M
Mm
Czytałam książkę. Dzisiaj oglądałam druga część. Komentarze typu "Szkoda wydawać kase..." etc.. są lekko "glupawe " . Najlepiej wcale nie chodzić do kina, bo po co... mamy internet, tv lepsza /gorsza, tylko nie zapominajmy że cześć z tego co leci w tv/net "rodzi się" najpierw w kinie.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn