„Policjantki i policjanci”. Mariusz Węgłowski opowiedział o trudnych początkach na planie: „To wszystko było dla mnie zupełnie nowe!”

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Mariusz Węgłowski w serialu „Policjantki i policjanci” wciela się w rolę Mikołaja Białacha. Widzowie go pokochali, jednak początki na planie nie były dla niego łatwe! Opowiedział jak to się stało, że znalazł się w produkcji i jak radził sobie w pierwszych odcinkach.

Jak wyglądały początki na planie „Policjantek i policjantów”?

ZOBACZ ZDJĘCIA!

Były antyterrorysta, muzyk i aktor. Mariusz Węgłowski udowadnia, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Po odejściu z policji postanowił spełniać swoje marzenia o aktorstwie i jak widać, doskonale odnajduje się w tej roli. Największy rozgłos przyniósł mu serial "Policjantki i policjantki", gdzie od niemal 10 lat wciela się w Mikołaja Białacha.

- Niedługo minie 10 lat, odkąd wcielasz się w Mikołaja Białacha w serialu "Policjantki i policjanci". Jak przez te wszystkie lata dojrzałeś jako aktor?

Warto zaznaczyć to, że ja przyszedłem z ulicy. Nie miałem nic wspólnego z aktorstwem, oprócz tego, że podpisując kontrakt było na nim napisane "aktor". Co prawda przez to, że wcześniej grałem koncerty, prowadziłem różne imprezy, potrafiłem mówić płynnie. Nie miałem jednak takich umiejętności jak: wyczucie światła, mówienie starannie i zapamiętywanie tekstu - to wszystko było dla mnie zupełnie nowe. Po tych 10 latach muszę przyznać, że moje umiejętności wzrosły. Dalej nie nazwałbym siebie wielkim aktorem, jednak wykonuję tę pracę znacznie lepiej i wiem, że potrafię przekazać widzom emocje, nad którymi mam kontrolę.

- Czerwona lampka na kamerze nie robi już na Tobie wielkiego wrażenia?

Jeśli mam być szczery, to trema przestała mi już towarzyszyć na planie. Zdarza mi się grać mniejsze bądź większe epizody w innych produkcjach, wtedy faktycznie jest nieco inaczej. Naprawdę kocham to, co robię, więc stresy są ograniczone do minimum.

- Co więc jest najtrudniejszego w zawodzie aktora?

Dla mnie najbardziej wymagające są sceny miłosne. Z zewnątrz wydaje się to być bardzo proste, ale przecież gram uczucie z obcymi osobami. Z jednej strony muszą wyjść one naturalnie, aby widzowie w to uwierzyli, jednak z drugiej jest to udawane i ciężkie, ale muszę sobie z tym radzić.

- Jakaś konkretna scena z serialu "Policjantki i policjanci" zapadła ci w pamięci?

Nie była ona miłosna, ale pamiętam, jak jeden z bohaterów pozbawiał się życia, wyskakując z łódki. Topił się. Moim zadaniem było dopłynąć, zanurkować, znaleźć go pod wodą i przepłynąć z nim do brzegu. Oczywiście topielcem był kaskader i całe szczęście, był ode mnie lżejszy. Choć była to bardzo wymagająca scena, według mnie wyszła genialnie. Trudne są też sceny walk i pościgów. Musi to wyglądać wiarygodnie, a z drugiej przecież nikomu nie możemy zrobić krzywdy. Bezpieczeństwo to podstawa.

- Lubisz podnosić sobie poprzeczkę?

Uwielbiam. Dobrze posługuję się bronią i innymi gadżetami policyjnymi. Jestem świadomy, że ekran nie lubi nudy. Jeśli jest dużo ruchu, wtedy jest to atrakcyjne do oglądania. Pewnie dlatego widzowie są z nami już od tylu lat.

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia?

Mój na pewno. W pozytywnym słowa znaczeniu chciałbym więcej. Nie wszystkie moje cechy i zalety miałem okazję pokazać. Marzę o tym, aby sprawdzić się w komedii. Mam wrażenie, że mógłbym być w tym niezły. Chciałbym też wystąpić w amerykańskim filmie akcji pełnym pościgów i wybuchów.

- Wspomniałeś o tym, że sprawnie posługujesz się bronią. Pewnie dlatego, że przez 18 lat służyłeś w policji w oddziale antyterrorystycznym. Dzielisz się swoim doświadczeniem z kolegami z pracy?

Tak, często wykorzystujemy moje umiejętności policyjne na planie. Konsultuję sceny nie tylko w moim patrolu, ale także w innych. Czasem bywa, że kierownik zupełnie innego planu dzwoni do mnie i zasięga rady. Chcemy zadbać o każdy szczegół, ale mamy świadomość, że jest to serial, więc patrzę na to w odpowiedni sposób. Tak naprawdę to w policji robiłem zupełnie inne rzeczy. Pewne umiejętności wykorzystuję i mam z tego dużą satysfakcję, bo po tylu latach widzę ogromny postęp.
- To znaczy, że wiele spraw w serialu mija się z tym, co dzieje się w policji?

Oczywiście, serial nie ma nic wspólnego z tym, co naprawdę dzieje się w życiu. Chcemy pokazać wszystko jak najlepiej, ale w realnym świecie wszystko trwa dłużej, jest bardziej niebezpiecznie i nie zawsze kończy się happy endem. My w serialu jesteśmy zawsze na czas, rozwiązujemy sprawy, a nawet przypadkowo znajdujemy się w miejscach, gdzie akurat coś się dzieje. Myślę, że gdyby było inaczej, widzowie przełączyliby na inny kanał.

- Będąc policjantem, otarłeś się kiedyś o śmierć?

Wiele razy, przecież praca w policji jest nieprzewidywalna. Mimo tego, że się trenuje i planuje wszystko, co do najmniejszych szczegółów, to nigdy nie udaje się wszystkiego zrobić zgodnie z planem. Jest mnóstwo improwizacji i dużo się dzieje, nawet przy najlepszym zaplanowaniu. Małe szczegóły wpływają na to, że policjanci giną. Nikt oczywiście nie zakłada, że będzie to jego ostatnia akcja. Po to jest szkolenie, zaufanie i wylany pot. Podejrzewam, że nawet Chuck Norris w niektórych sytuacjach mógłby sobie nie poradzić. Ja byłem ranny w rękę, wtedy naprawdę niewiele brakowało do tragedii. Jednak zawsze myślałem o tym, że robię coś dobrego dla społeczeństwa. Mam czyste sumienie i śpię spokojnie, bo nigdy nie wykorzystywałem swoich umiejętności i władzy.

- Teraz Twoje życie jest spokojniejsze?

Moje życie po zakończeniu przygody z policją, która była moją pasją i marzeniem, jest bardziej spokojne. Mi w życiu brakuje jednak adrenaliny, więc realizuję się w serialu. Genialnie to wszystko się ułożyło i jestem szczęśliwy, że w 2014 roku poszedłem na ten casting. Serial "Policjantki i policjanci" potrzebował mnie, a ja jego. Chyba dlatego ta współpraca jest taka owocna. Końca tej przygody nie widać, a ja wcale za nim nie wyglądam (uśmiech-przyp.red.).

- Mógłbyś nazwać się szczęściarzem?

Tak, bo zawsze w życiu robiłem to, co chciałem. Jestem spełnionym i szczęśliwym człowiekiem. Życzę tego każdemu, bo wtedy życie płynie fantastycznie i mniej stresowo, mimo że sytuacji stresowych nie brakuje. W policji miałem wiele wymagających i niebezpiecznych akcji, ale lubiłem to. Miałem przeświadczenie, że robię coś dobrego dla innych. Później założyłem dwa zespoły muzyczne i w tym się realizowałem. Aktualnie rozwijam się jako aktor, ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Nigdy nie chciałbym robić niczego wbrew sobie.

- W Internecie przeczytamy o Tobie: aktor, prezenter, muzyk i były antyterrorysta. Do której z tych ról jest ci najbliżej?

Tyle samo mam do policjanta czy muzyka, ile do aktora. Uwielbiam robić muzykę. Często schodzę do mojej piwnicy, w której mam sprzęt. Ciągle gram imprezy, bo mnie bardzo do tego ciągnie. Kocham realizować się jako aktor, a mój serialowy bohater Mikołaj Białach jest do mnie całkiem podobny. Z kolei jeśli trzeba by było stanąć do oddziału bojowego, to wiem, że z moim doświadczeniem i wiekiem, nie byłbym najsłabszym ogniwem.

- Dziękuję za rozmowę

Źródło: Aleksandra Wojtanek/AKPA

„Policjantki i policjanci”. Mariusz Węgłowski opowiedział o ...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn