NASZA OCENA: 5/10
Barcelona. Do kamienicy, w której rozprzestrzenił się tajemniczy wirus zamieniający ludzi w zombi wchodzą komandosi. Mają ocenić sytuację oraz ewakuować ocalonych, a towarzyszący im lekarz ma pobrać próbki wirusa. Niestety, ani ich wyszkolenie, ani nowoczesny sprzęt i broń nie są w stanie zagwarantować im bezpieczeństwa. Co więcej, okazuje się, że ów lekarz ma do spełnienia dodatkową misję.
Po sukcesie kasowym, jakim była pierwsza część hiszpańskiego dreszczowca , to, że powstanie kontynuacja „Rec”, było oczywistą oczywistością. Drugą część, następującą kilka chwil po tym jak tracimy z oczu bohaterkę pierwszej części, rozpoczyna wejście komandosów przez specjalne foliowe tunele prowadzące do zainfekowanego budynku. To, głównie ich oczami – dzięki indywidualnym kamerom przytwierdzonym do hełmów komandosów – będziemy oglądać to, co się dzieje. Reżyserzy umiejscawiają widza w pierwszym szeregu, przymuszając go, by uczestniczył w owym danse macabre, czyli czuł to, co ofiary przed ostatecznym zapadnięciem w mrok. Obok niego przemykają więc cienie, nad jego uszami rozlegają się skowyty i wrzaski z piekła rodem.
Ale „Rec II” ma swoje minusy. Wyjaśnienie fenomenu zarazy było krokiem oczekiwanym przez widzów, ale reżyserzy zbyt szybko odkrywają karty, tracąc szansę na dawkowanie napięcie, cudownie wygrane w pierwszej części. Słabością hiszpańskiego dreszczowca są bohaterowie, którzy giną szybciej, niż dają nam się poznać. Nie są tak dobrze zindywidualizowani, jak choćby dziennikarka Vidal z pierwszej części, toteż zbytnio nas ich zejścia nie obchodzą.
Tak czy inaczej tradycji „Rec” pozostaje wierna klaustrofobiczna atmosfera, nerwowe zdjęcia sprawiające, że jesteśmy podmiotami wydarzeń i krwawość spektaklu z zombie w roli głównej. I choć kiepsko poszło z suspensem i zindywidualizowaniem bohaterów, to jako rekompensatę funduje nam się w finale filmu zagadkowy wątek, stanowiący obiecujący przedsmak trójki.
Beata Cielecka
"REC II". Sprawdź datę emisji w telewizji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
