NASZA OCENA: 6/10
Jackie ma świetną pracę, apartament w Nowym Jorku, ma też syna, oczko w głowie, któremu stara się zapewnić jak najlepszy start życiowy. Oczywiście najlepszy w jej mniemaniu, bowiem nieustanna kontrola, mobilizowanie do nauki, brak czasu na szczere rozmowy kończy się tym, że Angelo rzuca szkołę i wyjeżdża do Kalifornii, aby zrealizować się w tym, co kocha najbardziej, w surfingu. Jackie wyrusza w ślad za synem, wynajmuje nawet na miejscu prywatnego nauczyciela surfingu – wierzy, że poznanie tego sportu i stylu życia z nim związanego zbliży ja do syna, pomoże jej go zrozumieć, a w końcu przekonać do wyboru „słusznej życiowej drogi”.
Autorski projekt Helen Hunt – wyreżyserowała film, napisała scenariusz, była producentką, a także zagrała role Jackie („Ride” dedykowała zaś Sonny’emu Millerowi, zmarłemu przyjacielowi, który zasłynął jako fotograf środowiska surferskiego). Ogólnie rzecz biorąc jest to jeden z filmów o zapracowanym rodzicu, który odkrywa, że ma jeszcze tylko jedną szansę na nawiązanie prawdziwej relacji z dzieckiem. Sporo tutaj także mówi się o podążaniu własną drogą i o tym, że czasem rodzice pragnąc dla dziecka tego, co sami uważają za słuszne i dobre, tak naprawdę je krzywdzą i zabijają jego indywidualność. „Ride” to jednak również film o surfowaniu, o tym, co daje związana z tym sportem wolność, o specyfice środowiska (trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to bardziej obyczaj ze sportem w tle, czy film sportowy z dodatkiem obyczaju), a przy okazji o odkrywaniu utraconej chęci życia (Jackie tak bardzo zatopiła się w świecie kariery, że zapomniała o życiowych przyjemnościach). Helen Hunt na pewno sprawdziła się tutaj jako aktorka, nie do końca zdała natomiast egzamin z reżyserii (a nie był to jej debiut, ma na koncie już „Kiedyś mnie znajdziesz”) i scenariopisarstwa: „Ride” niczym nie zaskoczy, jest też nieco zbyt moralizatorski.
Beata Cielecka
"Ride" w tv - sprawdź datę emisji.
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
