NASZA OCENA: 9/10
Niemieccy żołnierze gwałcą i zabijają żonę żołnierza AK, Tadeusza. Tadeusz jest także świadkiem śmierci żołnierza wermachtu, który przed pożegnaniem się z życiem prosi go, aby odnalazł jego mieszkającą na Mazurach żonę, Różę. Mężczyzna wypełnia ostatnią wolę zabitego i znajduje wdowę, która, delikatnie mówiąc, nie cieszy się sympatią pozostałych mieszkańców miejscowości. Nie bez powodów zresztą, ale o nich Tadeusz dowiaduje się później. Znajomość Tadeusza i wdowy po niemieckim żołnierzu wychodzi poza przekazanie tragicznej wiadomości i rzeczy zmarłego – Róża i jej córka potrzebują męskiego wsparcia i obrony przed gnębiącymi wieś szabrownikami. Oboje też, tak ciężko doświadczeni przez los i doznawszy takiej samej straty, potrzebują spokoju i wytchnienia.
Film Smarzowskiego jest trudny w odbiorze i porusza uczuciami widza do głębi, jeszcze po seansie pozostawiając go pod dużym wrażeniem obejrzanych scen. Jest przepełniony dosłownie pokazaną brutalnością i okrucieństwem – egzekucjami, grabieżami, gwałtami na kobietach, katowaniem mężczyzn. Jednak ten brutalizm nie wydaje się przesadzony ani wkomponowany w film jedynie po to, by szokować. Pod warstwą ukazującą brzydotę ludzkiej natury tkwi coś szlachetnego, a tym czymś jest postawa prawego człowieka, któremu wojna i doznane krzywdy nie zaburzyły zdolności rozróżniania dobra i zła. Nie ma w tym filmie kuszącego prostotą, ale zarazem stereotypowego podziału na dobrych (naszych) i złych (obcych). Rosyjski lekarz pomaga Róży, inny Rosjanin ją gwałci. Niemcy, Rosjanie, ale i polscy ubecy na równi z nimi dopuszczają się zbrodni, zdrad, gwałtów, przemocy i torturują ludzi. Świat odarty z dobra i wartości nie zna podziałów na narodowości…
„Róża” porusza też rzadki w polskim kinie wątek tragicznej sytuacji ludzi, którzy po wojnie nagle stali się obcy na własnej ziemi i wrogami dla dotychczasowych sąsiadów. W filmie konkretnie mowa o Mazurach, którzy dla Polaków stali się Niemcami, a dla Niemców byli Polakami. Film wart jest obejrzenia pod każdym względem – ogólnej tematyki, przedstawionej indywidualnej historii, świetnej gry aktorów zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych, a także ze względu na wspaniałe zdjęcia Piotra Sobocińskiego jr., który oddał epickość czterech pór roku w czasie których rozgrywa się akcja filmu.
Kultura i rozrywka

Osobny akapit należy się muzyce! Jest taka, że jeśli ktoś raz ją usłyszał, to zapamięta do końca życia. Melancholijne, rytmiczne dźwięki autorstwa Mikołaja Trzaski sączą się z głośników niczym krople wody żłobiące dziurę w głowie w czasie tortur. Na ten ciekawy, bardzo mroczny i ciemny rytm składają się dźwięki saksofonu altowego, klarnetu, puzonu, tuby, kontrabasu i perkusji, co daje naprawdę niesamowity efekt!
Beata Cielecka