NASZA OCENA: 5/10
Asbjorn i jego ludzie zostali wygnani z ojczyzny. Wódz bandy wyrzutków wpada na prosty plan: dopłyną do Brytanii, złupią tam bogate klasztory, a zdobyte złoto zapewni im powrót w glorii do skandynawskiej ziemi. Plan jednak od początku idzie nie tak – rozbija się ich statek, więc po potyczce z miejscowymi (i zdobyciu córki miejscowego króla na dodatek) nie ma drogi ucieczki z wyspy… Asbjorn i jego kompania rusza przez Szkocję, do osady swych pobratymców, a po piętach zaczyna im deptać oddział karpackich najemników, okrutników nasłanych przez zrozpaczonego stratą córki władcy.
W „Sadze wikingów” znajdziemy w zasadzie wszystkie składniki udanego kina przygodowego: bandę wyjętych spod prawa, ale w sumie sympatycznych drabów (wśród których są klasyczne typy: przystojniak, narwaniec, dziarski staruszek), zbirów spod ciemnej gwiazdy (coś na kształt kanibali z „Trzynastego wojownika”), zarysowujący się romans, pojedynki wręcz i w miecz, miejscowe legendy, tajemniczego mnicha (oczywiście takiego, co zdrowo potrafi przyłożyć) i piękne plenery (choć akcja rozgrywa się w Szkocji, film kręcono w Niemczech i w RPA). Dlatego szukający tylko i wyłącznie czystej rozrywki powinni się przy oglądaniu dzieła Claudio Faha nieźle bawić. Gorzej, jeśli ktoś oczekuje czegoś więcej. Nie ma tutaj realizmu, wikingowie, Szkoci, ich zwyczaje zostały ujęte bardziej w konwencji baśniowej, czarne charaktery są tak przerysowane, że śmiało można je nazwać komiksowymi, zaś sama fabuła – choć pozornie wiele w niej różnych elementów i wydarzeń – jest schematyczna: kolejne pogonie, kolejne straty, kolejne akty bohaterstwa, trochę jak w grze komputerowej. Nie jest to zły film, ale nie jest też żadną miarą wybitny ani chociażby zapadający w pamięć – ot, solidnie skrojona awanturnicza historyjka klasy B.
Beata Cielecka
"Saga Wikingów" w tv - sprawdź datę emisji.
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
