NASZA OCENA: 10/10
Rok 1936, lato. Pułkownik Siergiej Pietrowicz Kotow (Nikita Michałkow), spędza na daczy słoneczne wakacje z młodą żoną Marusią (Ingeborga Dapkunajte) i sześcioletnią córeczką Nadią (Nadieżda Michałkowa). Oprócz nich w uroczym domku zatopionym w lesie jest jeszcze bliższa i dalsza rodzina, znajomi. Kotow jest bohaterem, walczył w rewolucji październikowej, znał Lenina, zna Stalina. Jest inteligentny, zabawny, gra na pianinie, w piłkę, umie nawet stepować, ale nie ma w nim odrobiny zarozumiałości czy wynoszenia się: to tzw. swój chłop. Kiedy trzeba ochrzani, kiedy trzeba pochwali. Sielankowy nastrój wypoczynku na daczy przerywa na chwilę niespodziewany przyjazd Dymitra (Oleg Mieńszykow), byłego kochanka Marusi. Tuż po rewolucji uciekł za granicę, ale skruszony (i skuszony przez władze) po kilku latach wrócił. Szybko okazuje się, że jego wizyta nie jest przypadkowa: napięcie między nim a Kotowem rośnie. W końcu okazuje się, że przyjechał jako wysłannik NKWD, by przekazać Kotowowi wiadomość…
"Spaleni słońcem" to kino wstrząsające. Niby nic się nie dzieje, nie ma właściwie brutalności czy przemocy, ale od początku wiadomo, że coś się stanie, że ta wiejska sielanka rodem z Czechowa jest tylko pozorem. I jak u Czechowa strzelba z pierwszego aktu wystrzeli w finale. Michałkow nie musiał pokazywać łagrów, by ukazać potworność stalinowskiego systemu. "Spaleni słońcem" dostali Oscara, a także Wielką Nagrodę Jury i nominacje do Złotej Palmy w Cannes. Po latach Michałkow powrócił do postaci Kotowa kręcąc dwa sequele: "Spalonych słońcem II" i "Spalonych słońcem III". Niestety, recenzje były druzgocące, a w kinach pustki.
Piotr Radecki
Dramat ros.-fr. 1994, reż. Nikita Michałkow
