Nam Chul-Woo (Ryoo Seung-bum) jest niczym niewyróżniającym się północnokoreańskim rybakiem, który wiedzie biedne, ale spokojne życie. Jego egzystencja jest monotonna; każdego ranka budzi go żona, serwując mu śniadanie, a gdy obojgu humory dopisują to uprawiają zwierzęcy seks, chociaż tuż obok śpi malutka córka. Następnie według schematu: udaje się nad rzekę, przekracza posterunek graniczny i wypływa swoją łodzią. Tyle, że tym razem traf chce, że w silnik łódki wkręci się rybacka sieć, przez co wpłynie na terytorium Korei Południowej, gdzie wywiad będzie chciał za wszelką cenę udowodnić mu szpiegostwo.
Kim Ki-duk przyzwyczaił nas do tego, że jego kino jest brutalne, dosłowne i bezkompromisowe, lecz tym razem generalnie oszczędza nam widoku obrazów przepełnionych przemocą. Już sama sytuacja, w której znalazł się główny bohater, jest wystarczająco przerażająca, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej w twórczości Koreańczyka. Z jednej strony jest to bodaj najbardziej przyjazny widzowi, wręcz komercyjny film tego reżysera, a z drugiej to wciąż jest typowy Kim Ki-duk, z jego specyficznym spojrzeniem na kino oraz rzeczywistość.

„W sieci” to film, w którym emocje są tak silne, jak wystawione na wierzch nerwy. I chociaż można narzekać, że główny bohater przedstawiany jest w kontekście sytuacji iście kafkowskiej, co jest motywem bardzo wyeksploatowanym w kinematografii, to jednak w tym wszystkim jest prawda i ja zwyczajnie jako widz wierzę, że właśnie tak wyglądają przesłuchania potencjalnych szpiegów przez wywiad.
I co chyba najciekawsze, koreański autor zestawia ze sobą niezwykle przerysowanych bohaterów, których wplątuje w bardzo autentyczną historię i to się zazębia, działając niemal perfekcyjnie. No dobrze, są momenty, gdy historia jest rysowana zbyt grubą kreską, niepotrzebnie przekraczając granicę dosłowności, jak chociażby w motywie upadłej, lecz mającej anielską duszę, prostytutki, ale Ki-duk zawsze lubił dosłowność, przez co poetyckość często zamieniała się w trywialność.
„W sieci” urzeka zarazem swoją aktualnością, jak i niestety ponadczasowością. Nie wszystkim się to spodoba, ale twórca porwał się na jawną krytykę przymusowej demokratyzacji, jednego z największych zagrożeń współczesności, gdzie jedni myślą, że wiedzą lepiej i pragną na siłę uszczęśliwiać innych. Kim Ki-duk pokazuje, że nie tędy droga, a żaden z systemów nie jest doskonały. Zarówno demokracja, jak i komunizm, pozbawiają jednostkę wolności, a tak naprawdę tylko tego pragnie główny bohater. Chce być wolnym człowiekiem, stanowiącym sam o sobie, ale nigdy nie będzie to możliwe.
W wizji Kim Ki-duka Korea Północna i Korea Południowa różnią się jedynie stanem majątkowym, gdyż mentalność władz jest niemal taka sama. Podobnie jak metody działań spec służb, z tą różnicą, że u jednych potencjalny szpieg ma własną łazienkę, a u drugich musi korzystać z wychodka. Reżyser wprost pokazuje, że na Północy liczy się kult wodza, a na Południu kult pieniądza. Naturalnie, za nieposłuszeństwo partii w Korei Północnej można zapłacić głową, ale gdy nie masz w Korei Południowej pieniędzy, to zdychasz na ulicy. Przy okazji „W sieci” jest również cichym marzeniem reżysera o unifikacji obydwu Korei, która nigdy nie będzie możliwa. Bratobójczy konflikt jest zbyt zaawansowany, aby którakolwiek ze stron mogła odpuścić. Szczęśliwego zakończenia nie będzie.
„W sieci” to film trzymający w napięciu od początku do końca. Kim Ki-duk stworzył produkcję, będącą zarazem mocnym i pasjonującym thrillerem, jak i jest to jego w pełni autorska wypowiedź, utrzymana w unikalnym stylu reżysera. Całość, mimo momentalnego, niebezpiecznego skręcenia scenariusza w stronę karykatury, ogląda się wprost wyśmienicie.
I chociaż czasem można łapać się za głowę patrząc na zachowanie bohatera, to po krótkiej chwili uświadamiamy sobie, że będąc na jego miejscu, zapewne też popełnialibyśmy tak oczywiste błędy. W końcu to prosty człowiek, pragnący tylko szczęścia i wolności dla siebie oraz swojej rodziny. Tyle, że pełnia wolności nie jest i nigdy nie będzie osiągalna. Wolność? A co to takiego? Wszyscy jesteśmy wyłącznie małymi trybikami w machinie systemu i to od nas zależy czy mu się podporządkujemy czy zapłacimy za niesubordynację.
Ocena: 7/10
Krzysztof Połaski
"W SIECI" W KINACH OD 21 KWIETNIA
Reżyseria: Kim Ki-duk
Scenariusz: Kim Ki-duk
Obsada: Ryoo Seung-bum, Lee Won-gun, Kim Young-min
Zdjęcia: Kim Ki-duk
Gatunek: Thriller
Rok produkcji: 2016
Czas trwania: 114 min
Tytuł oryginalny: Geumul
