Ryota (Hiroshi Abe) wiele lat napisał książkę i zdobył za nią ważną nagrodę. To prawdopodobnie najważniejsze osiągnięcie w jego życiu, przez które, o ironio, stał się niewolnikiem własnego sukcesu. Na poły autobiograficzna powieść, będąca niejako rozliczeniem z rodziną, stała się dla niego ciężarem oraz rzeczą nie do powtórzenia. Mężczyzna nie tylko nie miał pomysłu na nową książkę, ale zaczął oszukiwać sam siebie, że nad nią w ogóle pracuje.
W ten sposób wylądował w niewdzięcznej pracy, gdzie jako prywatny detektyw śledzi niewiernych mężów oraz żony, a do tego ma ogromne długi i problem z hazardem, czego w pewnym momencie nie wytrzymała jego żona. Zażądała rozwodu i ułożyła sobie życie na nowo.
CZYTAJ TAKŻE:
Kore-eda przygląda się bohaterowi, który dobija się do dna. Co więcej, czyni to na własne życzenie, gdyż nie zauważa, że popełnia dokładnie te same błędy, jakie w przeszłości popełnił jego ojciec. Całe życie sobie powtarzał, że nie chce być taki jak on, a stał się jego dokładną kopią. Inną sprawą jest fakt, że najbliżsi wciąż widzieli w nim niespełniony talent i tego chłopaka sprzed lat mającego ogromny potencjał. Nikt nie zauważył lub nie powstrzymał go przed upadkiem i destrukcją własnego życia.
„Po burzy” przypomina nam, że powinno pielęgnować się swoje marzenia. Cytując głównego bohatera: niełatwo stać się tym, kim by się chciało. Jako dzieci jeszcze nie jesteśmy skażeni życiowymi trudami, jednak wraz z upływem kolejnych lat łatwo rozczarować się rzeczywistością i poddać się. Chwila zwątpienia i jeden zły ruch może mieć katastrofalne skutki.
Brzmi smutno oraz przygnębiająco? Nic z tych rzeczy! Japoński reżyser nie zamierza pastwić się nad widzami, dlatego produkcja jest przepełniona humorem, ironicznymi ripostami oraz urokiem. Bardzo często powraca motyw tajfunu, lecz należy pamiętać, że w tajfunach występuje tzw. oko cyklonu, w którym panuje bezwzględny spokój, nie pada deszcz i nie ma wiatru. Miejsce znajdujące się w oku cyklonu jest przez około godzinę odcięte od sztormu. Właśnie tak jest w przypadku głównego bohatera, który otrzymuje szansę na domknięcie najważniejszych dla niego spraw i chociaż próbę zastanowienia się nad własnym postępowaniem. I jak w życiu – tylko od niego zależy, czy wykorzysta ofiarowaną mu przez los możliwość.
„Po burzy” to świetne i mądre kino, opierające się na słowie i bohaterach, którym się żywo kibicuje! Pozbawione zadęcia spojrzenie na rodzinę, w dodatku ogromnie śmieszne. Całość została perfekcyjnie zagrana, a wspaniała Kirin Kiki kradnie dla siebie każdą scenę! Jak widać da się opowiedzieć o rodzinie w sposób inteligentny, bez zbędnych dramatów i telenowelowych chwytów. Przepełnione emocjami małe arcydzieło.
Ocena: 9/10
Krzysztof Połaski
"PO BURZY"
After the Storm / Umi yori mo mada fukaku
reż. Hirokazu Kore-eda
Obsada: Hiroshi Abe, Taiyo Yoshizawa, Yoko Maki, Kilin Kiki
Japonia 2016 / 117’
Recenzja została pierwotnie opublikowana 24 lipca 2016 roku.
