"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej". Śmiech, łzy i seks. Dużo seksu [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Jarosław Sosiński / materiały prasowe dystrybutora Next Film
Po projekcji „Sztuki kochania. Historii Michaliny Wisłockiej”, nowego filmu Marii Sadowskiej, w zasadzie chcę powiedzieć jedno: Jak dobrze, że polskie kino ma Raka. Krzysztofa Raka. Scenarzysta „Bogów”, podobnie jak w przypadku obrazu o Zbigniewie Relidze, napisał świetny scenariusz, gdzie wszystko zostało idealnie wyważone, przez co otrzymaliśmy przebojowy film, który jest wręcz skazany na komercyjny sukces.

Michalina Wisłocka, słynna w czasach Polski Ludowej ginekolog i seksuolog, to już dzisiaj postać trochę zapomniana, chociaż jej poradnik „Sztuka kochania” bez wątpienia stał się pozycją kultową. Na szczęście Maria Sadowska, wraz z producentami z Watchout Productions, na warsztat wzięła właśnie tę fascynującą biografię, przez co wszyscy nie tylko przypomnimy sobie o Wisłockiej, ale ze zgrozą stwierdzimy, że chociaż zmieniły się dekoracje i teoretycznie jesteśmy bardziej otwarci seksualnie niż dawniej, to z mówieniem o seksie i przede wszystkim z edukacją seksualną, której poziom w szkołach jest katastrofalny, wciąż jest problem.

Brakuje nam współczesnej Wisłockiej, która wyjaśniłaby, że to wszystko dla wspólnego dobra, żeby w łóżku było ciekawiej i przyjemniej, bo wtedy ludzie nie będą się zdradzać i dawać sobie po ryjach. Proste? Szkoda, że tak trudne w praktyce. Może zabrzmi to górnolotnie i zbyt patetycznie, ale tak, jak „Bogowie” pokazali, że transplantacji nie trzeba się bać, a lekarz nie jest łowcą narządów, tak „Sztuka kochania” też ma większe ambicje, niż być wyłącznie produkcją rozrywkową. Czy kino może edukować? Jak najbardziej i podejrzewam, że siła oddziaływania tego medium może być większa, niż niejeden specjalistyczny wykład.

Autorzy „Sztuki kochania” przedstawiają nam Michalinę Wisłocką, skupiając się na trzech najważniejszych okresach jej życia; na ekranie splatają się ze sobą wydarzenia z lat 40., gdy Michalina (Magdalena Boczarska) poznała swojego męża, Stacha (Piotr Adamczyk), z którym później żyła w trójkącie wraz ze swoją przyjaciółką Wandą (Justyna Wasilewska) i obydwie doczekały się jego dzieci, lat 50., gdy rozwiedziona Wisłocka coraz bardziej poświęcała się idei oraz poznała miłość swojego życia, człowieka, który obdarował ją pierwszym orgazmem, czyli Jurka (Eryk Lubos) oraz lat 70., gdy już styrana przez rzeczywistość ginekolog walczy ze wszystkich sił o wydanie swojej książki, co mocno nie jest na rękę urzędnikom Wydziału Kultury KC PZPR (brawurowe role Arkadiusza Jakubika i Wojciecha Mecwaldowskiego).

Siła „Sztuki kochania” tkwi w świetnie napisanym oraz skonstruowanym scenariuszu, gdzie znajduje się miejsce zarówno na śmiech, łzy, jak i seks. Dużo seksu. Odważnych scen erotycznych, w najrozmaitszych pozach, tutaj nie brakuje, ale naturalnie nie to finalnie decyduje o sukcesie obrazu. To smaczki, pokazujące, że seks można pomysłowo sfilmować, bez udawania, że to coś wstydliwego. Nie ma co ukrywać, niemal całość filmu spoczywała na barkach Magdaleny Boczarskiej i jej pomysłu na Wisłocką. Na szczęście urodzona w 1978 roku aktorka nie tylko podobała zadaniu, ale sprawiła, że na ekranie obserwujemy silną kobietę, potrafiącą walczyć o swoje, w którą cały czas wierzę. Bohaterka z krwi i kości, daleka od będącej wzorem. Zresztą twórcy nawet nie starają się wybielać Wisłockiej, pokazując, że może i była zaangażowaną aktywistką seksualną, ale przypłaciła to własną rodziną, z córką, która wychowywała się praktycznie sama, bo matki prawie cały czas nie było w domu.

Zmagania Michaliny Wisłockiej z wydaniem książki są jedynie pretekstem do pokazania nam portretu kobiety samotnej, która własne szczęście zamieniła na zadowolenie innych kobiet. Może dlatego poświęciła się misji? Najważniejsze jest tutaj życie osobiste autorki „Sztuki kochania”, dalekie od ideału, pokazujące, że znajomość teorii w żaden sposób nie musi przekładać się na praktykę. To gorzki obraz kobiety, która chociaż chciała, to nigdy nie było jej dane stworzyć szczęśliwego związku. Mówi się, że chcieć to móc; wolne żarty, życie czasami bywa bezlitosne.

„Sztuka kochania” jest dopracowana pod każdym względem, zaczynając od efektownej, nakręconej w jednym ujęciu, sceny imprezy, z popisowym tańcem artystki odzianej wyłącznie w papier toaletowy (przy akompaniamencie śpiewającej Ani Rusowicz), po genialne kostiumy autorstwa Ewy Gronowskiej, charakteryzację Anety Brzozowskiej (Borys Szyc wygląda obłędnie, jakby żywcem wyjęto go z lat 70. XX wieku!), po scenografię (Wojciech Żogała) i dekorację wnętrz (Jacek Czechowski). Wrażenie robią zdjęcia Michała Sobocińskiego, ożywiające całość. Ponadto autorzy pozwalają sobie na kilka smaczków, uważnie oglądajcie film, żeby nie przeoczyć gościnnego występu samej Marii Sadowskiej, jak i nawiązania do „Bogów” Łukasza Palkowskiego. Przy okazji, nie warto wychodzić z kina podczas napisów, naprawdę.

Reżysersko dojrzała Maria Sadowska. O ile jej debiutancki „Dzień kobiet” z 2012 roku był udaną, aczkolwiek nie wolną od wad produkcją, gdzie Sadowska jeszcze doskonaliła swój warsztat, to już „Sztuka kochania” jest dużo dojrzalsza. Wokalistka i reżyserka w jednej osobie pewną ręką prowadzi film, bohaterów oraz historię. Widać, że Sadowska w tej tematyce czuje się jak ryba w wodzie, wszak już „Dzień kobiet” opowiadał o silnej kobiecie i walce, ale tutaj ta opowieść jest jeszcze większego kalibru, przez co ma szansę mocniej i dosadniej wybrzmieć.

Magdalena Boczarska jest twarzą tego projektu i w zasadzie to na niej spoczywał ciężar produkcji, ale to nie oznacza, że pozostali aktorzy są wyłącznie dodatkiem. Nic z tych rzeczy, szczególnie, że każdy członek obsady zaprezentował się wybornie. Prawdziwym królem ekranu, kradnącym dla siebie każdą scenę, jest szarżujący Borys Szyc. Urodzony w Łodzi aktor od dawna czekał na tak wyrazistą kreację i swoją szansę wykorzystał w stu procentach. Zachwyca Piotr Adamczyk, który już w ubiegłym roku w „Jestem mordercą” pokazał się ze wspaniałej strony, a występ w roli tak nieoczywistego bohatera, jakim jest Stach, tylko potwierdza jego kunszt.

Strzałem w dziesiątkę okazało się obsadzenie Eryka Lubosa w roli uroczego lowelasa z uzdrowiska, mającego miłość w każdym porcie, lecz dla mnie prawdziwym odkryciem „Sztuki kochania” są dwie panie, prawdziwe teatralne lwice, które na scenie już niejednokrotnie udowodniły, że stanowią aktorską ekstraklasę, czyli Justyna Wasilewska oraz Jaśmina Polak. Jestem przekonany, że „Sztuka kochania” to dla aktorek TR Warszawa i Teatru Starego w Krakowie jedynie rozgrzewka, zresztą Justyna Wasilewska już wkrótce pokaże jeszcze więcej, bowiem wzięła udział w filmach Urszuli Antoniak oraz Łukasza Rondudy i sugerując się pierwszymi zapowiedziami, będzie naprawdę dobrze.

W „Sztuce kochania. Historii Michaliny Wisłockiej” Magdalena Boczarska zagrała rolę życia, w efekcie czego otrzymaliśmy bardzo dobry film, będący od początku do końca przemyślaną i dopracowaną produkcją. Doskonale się to ogląda, a ekipa Watchout Productions powoli staje się gwarancją jakości. Co prawda w 2012 popełnili słabe „Big Love”, ale koprodukcją krótkometrażowego „Mazurka”, a następnie produkcją „Bogów” i teraz „Sztuki kochania” udowodnili, że doskonale wiedzą, jak powinno działać kino. I nie patrzcie na Michalinę Wisłocką wyłącznie jak na kobietę, która uczyła masturbacji i uświadamiała czym jest orgazm, ale jak na człowieka, który po prostu walczył o swoje racje. Czy wygrała? To już ocenicie sami.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"SZTUKA KOCHANIA. HISTORIA MICHALINY WISŁOCKIEJ" W KINACH OD 27 STYCZNIA

Reżyseria: Maria Sadowska

Scenariusz: Krzysztof Rak

Obsada: Magdalena Boczarska, Piotr Adamczyk, Justyna Wasilewska, Eryk Lubos, Danuta Stenka, Karolina Gruszka, Borys Szyc, Wojciech Mecwaldowski, Arkadiusz Jakubik, Artur Barciś.
Gatunek: komediodramat, biograficzny

Czas trwania: 117

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Grześ
Mi osobiście film się podobał. Pokazuje realia tamtych lat. Dziś można pisać , że partnerzy powinni rozmawiać. Wtedy było zupełnie inaczej. Jeden a później dwa programy TV. $ programy radia. Książka Wisłockiej to była rewelacja. Serdecznie polecam.
A
Agnieszka
Najlepszy film polski jaki oglądałam od ostatnich 5 lat!!!! Fenomenalny!!! Dowcipny, mądry, inteligentny!!!!! Brawo!!!
P
Pivonka
Jak dla mnie to dno, może dobrze, że film pokazuje że główną bohaterką poświęca się dla kobiet, ale sposób w jaki to robi to kompromitacja. Trójkąt i życie niczemu winnych dzieci, które zostały rozdzielone dlatego, że jedno miało matkę karierowiczkę a drugie matkę łagodnie mówiąc lekkich obyczajów i tego samego ojca, pożal się Boże ogiera, który zamiast mózgu ma wacka. Dwie kobiety, jedna bliska ciałem druga duchem haha Chyba twórca filmu nie miał pojęcia jak to jest kochać pokrewną duszę, na pewno nie mając du..py ani na boku ani jawnie. Jak dla mnie film beznadziejny, pokazujący w chwale to czego jako ludzie powinniśmy się wstydzić czyli patologię, kur...stwo i egoizm. Brawo, mamy czym się zachwycać ?
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej". Śmiech, łzy i seks. Dużo seksu [RECENZJA]
E
Enter
Ludzie, którzy krytykują ten fil, nie znają realiów PRL lat 60i 70
E
Enter
Właśnie jestem po , super!!! A piosenka Miry Kubasińskiej to wisienka na torcie!!!! Super aktorstwo.
g
gosc 111
krzywda dzieci, zdrady, patologia i zgorszenie czym tu sie podniecać. Biedni ludzi...................
K
Kasia
O nie, ten film obraża temat o którym mówi i należy to podkreślić. Powstała wojenno-romantyczna komedia, w której do wydania książki doprowadza napity playboy Szyc i zdradzający żonę, ale jakże uroczy brutal Lubos. Przypalanie kobiety papierosem to jedno i to samo co sado-maso, orgazm jest po to by łatwiej zajść w ciążę i nie stresować męża. A i zamiast z nim porozmawiać o problemie lepiej wyjechać na turnus i zajść z przypadku. To jest jakaś kpina ze świadomego seksu, kobiecości i inteligencji kobiet, które mężowi mogą tylko zagrać focha lub rozpłakać się i powiedzieć :"To dlatego, że jestem dziewczyną?". Smutek
J
JAS
Film faktycznie świetny: gra aktorów, scenografie oddające w 100 % tamte lata, plenery itp. Ale głos jak zwykle w polskich filmach poniżej krytyki !!!!!!!!!! Dźwiękowcy do nauki lub do zamiatania ulic !!!! Niektórych kwestii nie słychać - za głośna muzyka lub po prostu źle zagrany głos. Tak jest w każdym polskim filmie !!! Nazywa się to chyba kolaudacja i osoby w niej uczestniczące wszystko dobrze usłyszeli? Wątpię. Filowcy - zróbcie coś z tym !!!
z
zibi
Świetny polski film, szczególnie dla pokolenia które pamięta PRL. Gorąco polecam!!!
P
Paulina
Film po prostu świetny. Świetnie również pokazany epizod trójkąta miłosnego. Zawsze chciałam przeżyć coś tak ekscytującego, ale mój Wiesiek nie chce o tym nawet słyszeć. Wciąż szukam kogoś kto pomoże go przekonać. Dziewczyny piszcie.
W
Wandzia
Film jest rewelacyjny! Oddaje klimat tamtych lat. Gra aktorska -super! Były momenty bardzo wzruszające i takie kiedy się śmiałam. Najlepszy film jaki ostatnio widzieliśmy z mężem. Sceny erotyczne świetne!- na pewno zainspirują nie jedną parę. :-)
z
zraniona
Najlepszy film jaki ostatnio oglądałam w kinie
s
sss
fantastyczny
y
yoyo
Magdalena Boczarska jest roku 78, a wygląda staro na 60 lat!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn