NASZA OCENA: 10/10
Stwierdzenie, że Ameryka jest krajem wielkich szans dla każdego, jest prawdą. Jeśli nie wierzycie, spytajcie reżysera Roberta Rodrigueza. Najpierw był tylko zakochanym w kinie pracownikiem wypożyczalni wideo. Ale chęć zostania reżyserem była tak przemożna, że za wszystkie zarobione pieniądze nakręcił swój debiut fabularny - "El mariachi".
Ta historia o wędrownym meksykańskim grajku, który przypadkiem trafia w centrum porachunków między dwoma gangami narkotykowymi, kosztowała jedynie 7 tys. dolarów. Film realizowany był przez dwa tygodnie, a Rodriguez robił przy nim właściwie wszystko: był producentem, reżyserem, scenarzystą, specjalistą od efektów specjalnych i Bóg wie kim jeszcze. Aktorem nie został tylko dlatego, że nie miałby wtedy kto zajmować się kamerą. Zarzeka się, że część aktorów to byli zwykli przechodnie, których namówił do udziału w zdjęciach. Oczywiście za darmo. Bo priorytetem było oszczędzanie. I dlatego ten film był kręcony... bez dubli! "El mariachi" zrobił furorę na festiwalu w Sundance, a wprowadzony do kin zarobił ponad 2 mln dolarów. Gdyby choć jeden polski film miał takie przebicie...
A Rodrigueza zaproszono do Hollywood i zaproponowano nakręcenie remake’u - tak trzy lata później powstał "Desperado" z Antoniem Banderasem i Salmą Hayek. Film równie przebojowy, ale mimo wszystko wtórny wobec "El mariachi".
Piotr Radecki
Meks.-amer. film sensacyjny 1992, reż. Robert Rodriguez
"El mariachi". Sprawdź date emisji w telewizji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
