NSZA OCENA: 8/10
Powieść Davida Nichollsa odniosła wielki sukces trochę na przekór modom – to klasyczny melodramat, nie ma w nim wartkiej akcji, newage’owych odnośników, postmodernistycznych gierek, przystojnych i szarmanckich wampirów i wilkołaków. To opowieść o dwojgu ludziach, którzy złożyli sobie dosyć niezwykłą obietnicę – przez kolejnych dwadzieścia lat, w dniu 15 lipca (tego dnia spotkali się po raz pierwszy), będą się kontaktować i opowiadać o tym, jak minął rok, o swoich rozczarowaniach i radościach. Ona, Emma, jest dziewczyną z biednej rodziny, mądrą, dojrzałą, o ściśle sprecyzowanych planach na przyszłość, on, Dexter, to spadkobierca wielkiej fortuny, hulaka i utracjusz, podrywacz i wieczny chłopiec. A jednak ta niedobrana para za każdym razem, gdy się spotyka, znajduje wspólny język, ba – iskrzy między nimi, aż miło! W końcu zrozumieją, że są dla siebie stworzeni. Ale „Jeden dzień” to melodramat, a nie komedia romantyczna, biegu na lotnisku za ukochaną w finale nie będzie…
Film ma prostą konstrukcję, a historia w nim opowiedziana nakreślona jest sprawną ręką. Jest tutaj czas na zabawę i na łzy, na refleksję nad młodością i dojrzewaniem, a nad całością unosi się duch Prawdziwej Wielkiej Miłości. A w tą, dzięki bardzo dobrej grze aktorów: Anne Hathaway i Jima Sturgessa, bez trudu można uwierzyć. „Jeden dzień” nie zdobył co prawda żadnych nagród, ale zasłużenie zebrał ciepłe recenzje i spodobał się widzom. Warto go zobaczyć, zwłaszcza jeśli ktoś nie przepada za przesłodzonymi romansidłami.
Beata Cielecka
"Jeden dzień" w tv. Sprawdź datę emisji!
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
