NASZA OCENA: 7/10
Tytułowy Joe spędził jakiś czas za kratkami. Po wyjściu wyszedł na prostą, zebrał grupkę potłuczonych przez los i zatrudnił ich w swej firmie zajmującej się wycinką drzewa. Do pracy zgłasza się pewnego dnia nastoletni Gary, który szuka każdej okazji, by spędzać czas poza domem – ojciec jest alkoholikiem i brutalem. Joe przyjmuje chłopaka i z czasem coraz bardziej zaczyna zastępować mu ojca.
To jeszcze nie jest Cage z „Zostawić Las Vegas” czy z „Wpływu księżyca”, ale w zestawieniu z kilkoma ostatnimi beznadziejnymi rolami, jako Joe wypadł naprawdę świetnie Gra samotnika, faceta po przejściach, który autentycznie zmienił swe życie i próbuje wyciągać z bagna innych. Twardy, chropawy, milczący – nieruchoma twarz Cage’a i jego smutny wzrok tym razem pasują do roli i nie zgrzytają, jak w wielu poprzednich filmach, gdy jego cierpiętniczość przerastała cierpliwość widza. W tle Południe zniszczone alkoholem, brakiem perspektyw, niemoralne – scena z ojcem chłopca i bezdomnym robi wrażenie! Klimat filmu jest duszny i niemal nierzeczywisty, pachnie rozpadem i jakąś apokaliptyczną abnegacją. To nie ta Ameryka do jakiej przywykliśmy oglądając komedie Woody’ego Allena. Film nie pokazuje może niczego nowego – najważniejsze wątki to uwolnienie się spod władzy ojca-despoty i nieco straceńcza konfrontacja dobrego ze złym (czyli Joego z ojcem Gary’ego). Przedstawiono je jednak przyzwoicie i obraz Greena można uznać za bardzo udane kino obyczajowe.
Beata Cielecka
"Joe" w tv. Sprawdź datę emisji!
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
