NASZA OCENA: 6/10
Dom Andrew nie jest najlepszym miejscem dla nastolatka. Jego umierająca matka nie jest w stanie ochronić go przed ojcem despotą, który bije i poniża wrażliwego chłopaka. W szkole też nie wiedzie mu się najlepiej. Sytuacja zmienia się, gdy wraz ze swym kuzynem, a jednocześnie przyjacielem Mattem oraz szkolnym prymusem Steve’em nabierają ponadnaturalnych zdolności. Dzieje się tak w wyniku napromieniowania chłopaków przez tkwiący w rozpadlinie ziemi tajemniczy emitujący dziwne fale obiekt. Chłopcy potrafią przesuwać przedmioty, zyskują zdolność teleportacji oraz niesamowitą siłę. Początkowo ich zdolności są źródłem zabawy i szczeniackich wygłupów. Do czasu, gdy ich siła okaże się niebezpieczna.
Choć liceum mam dawno za sobą, a film jest przeznaczony dla nastolatków, muszę szczerze przyznać, że był on dla mnie sporą niespodzianką. Stało się tak dlatego, że jego bohaterowie zostali dobrze pomyślani. Ich sylwetki: sposób okazywania emocji, frustracji i strachu są psychologicznie wiarygodne i bardzo naturalne. Jest to poniekąd zasługą odtwórców głównych ról, a zwłaszcza Dane'a DeHaana przypominającego młodego Leonardo DiCaprio. Jego Andrew to przepełniony bezradnością, poczuciem upokorzenia i nienawiścią do ojca chłopak, który te negatywne uczucia przekuwa w pełną agresji postawę wobec ludzi, mszcząc się za dotychczasowe niepowodzenia.
Podobnie było choćby z Hitlerem, niedocenionym artystą, który zrekompensował sobie brak talentu, idąc na wojnę z Europą. To wyolbrzymienie to oczywiście nadinterpretacja filmu, ale jego twórcy zdołali przemycić w fabule przesłanie, by z pokorą podchodzić do tego, co dał nam los.
W warstwie widowiskowej film staje na wysokości zadania – wszelkie pokazy siły i mocy, zwłaszcza bardzo fajnie sfilmowane latanie w chmurach czy efektowne demolowanie miasta przez oszalałego Andrew, to dobrze (jak na ten budżet i odbiorcę) zrobione efekty. Koncepcja filmu to film dokumentalny, więc ujęcia są jak najbardziej naturalistyczne: obraz drga, traci ostrość, by za chwilę ją odzyskać. Pojawiają się intencjonalne „zakłócenia”, szumy, podwójny obraz itp. To tylko udowadnia, że „Kronika” to film dla nieco innych, niż stereotypowe, nastolatków.
Beata Cielecka
