"KWAS" - RECENZJA
"Naszym największym problem jest to, że nie mamy problemów. Wszystko dostaliśmy na tacy" - mówi Pietia (Aleksandr Kuzniecow) w szczerej rozmowie ze swoim przyjacielem, Saszą Filipp Awdiejew). Aby dojść do takich wniosków, musiał trochę przejść. Kilka dni wcześniej obaj stracili kumpla, który naćpany postanowił sprawdzić czy potrafi latać. Nie potrafił. Obecny wówczas na balkonie obok Pietia zażartował "jak chcesz, to skacz", ale nie sądził, że jego kompan weźmie sobie te słowa tak mocno do serca. Po tym wydarzeniu już nic nie było takie samo.

Już sam początek "Kwasu" jest bardzo mocny i dostarcza amplitudy przeróżnych emocji, począwszy od zdenerwowania, rozśmieszenia, irytacji, po jakąś dziwną fascynację, jednak jeszcze bardziej dobijająca jest scena pogrzebu. Matka płacze nad grobem swojego syna, aby za chwilę zacząć rzucać się na trumnę, krzycząc, aby syn przestał się wygłupiać i wstał. Przecież wrócą do domu i przyrządzi mu ulubiony żurek. Roni łzy za dziecko, którego tak naprawdę nie znała. Nie wiedziała, że to narkotyki zmiotły go z planszy, nie wiedziała co robił na co dzień, z kim się kumplował, z którymi dziewczynami i chłopakami chodził do łóżka. Nic, zero.
Właściwie konflikt pokoleń jest głównym tematem debiutu Gorczilina, który sam wprost zadedykował "Kwas" matkom i ojcom. Zapewne tym teoretycznie obecnym w życiu dziecka, jak i tym, którzy postanowili iść inną drogą. Wszyscy ekranowi bohaterowie nie mają pełnych rodzin i są skonfliktowani ze swoimi bliskimi. Każdy z nich ma żal do swoich rodzicieli, czuje się zaniedbany, samotny, porzucony. Szasza mocno gryzie się w język, aby nie doradzić swojej matce aborcji, bo wie, że nowe dziecko czeka podobny los do jego.
"Kwas" to ilustracja pustej rzeczywistości, gdzie porzucona i odtrącona młodzież jest skazana na pastwę losu. Nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Nie mają w życiu celu. Nie wiedzą po co żyją. Szukają silnych emocji i bodźców w używkach oraz przekraczaniu kolejnych barier i granic. Ktoś sam siebie obrzeza, ktoś inny wypija żrący kwas, ktoś jeszcze inny wybiera bolesne uderzenie swojego ciała o asfalt, a gdzie indziej celem nadrzędnym jest rozdziewiczenie 14-latki. Byle cokolwiek poczuć. By wiedzieć, że się żyje.
Do tego "Kwas" jest trafnym odzwierciedleniem kryzysu męskości. To kobiety są tymi silniejszymi, podczas gdy mężczyźni - niezależnie od wieku - są zagubieni. Sami nie wiedzą kim są. Kogo chcą kochać? Pociągają ich kobiety czy może jednak mężczyźni? Nikt nie nauczył ich miłości, to uczucie jest im obce.
"Kwas" to przerażający, lecz prawdziwy, obraz pokolenia współczesnych młodych ludzi, w których życiu nie ma ani wiary, ani miłości. Nawet przyjaźń często niewiele znaczy. Filipp Awdiejew i Aleksandr Kuzniecow w rolach głównych to strzał w dziesiątkę. Do tego całość jest fenomenalnie nakręcona; lekko chaotycznie, ciut teledyskowo, trochę tak, jakby kamera schodziła z narkotycznego tripu i jeszcze łapała ostatnie chwile euforii. Doskonale oddaje to ducha filmu.
Ocena: 8/10
Krzysztof Połaski
Recenzja została pierwotnie opublikowana 28 listopada 2019 roku. Film w Polsce swoją premierę miał na Sputnik Festiwal 2019.
"KWAS" DO KIN TRAFIŁ STYCZNIA 2020 ROKU
