MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Moje córki krowy". Wspólna modlitwa nad urną jednoczy [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
fot. Robert Pałka / materiały prasowe
fot. Robert Pałka / materiały prasowe
„Moje córki krowy” to film, który sprawia wrażenie idealnie skrojonego. Teoretycznie wszystko jest perfekcyjnie wyważone – gdy widz ma się roześmiać, to się śmieje, a gdy ma spoważnieć, to uśmiech znika z twarzy. Jednak finalnie i tak ma opuścić salę kinową w dobrym nastroju, bo przecież śmierć to coś zupełnie normalnego. I czy nam się to podoba, czy nie, ze śmiercią nie wygramy, dlatego trzeba się z nią pogodzić.

Marta (Agata Kulesza) i Kasia (Gabriela Muskała) są siostrami, chociaż nikt by się specjalnie nie zdziwił, gdyby okazało się, że któraś z nich ma innych rodziców. Kobiety dzieli absolutnie wszystko. Pierwsza jest aktorką grywającą w podrzędnej telenoweli, gdzie partneruje jej łysy amant z nieświeżym oddechem, a do tego samotnie wychowuje już pełnoletnią córkę (Maria Dębska). Marta jest postępowa i nowoczesna, w kościele pojawia się jedynie na ślubach i pogrzebach oraz wychodzi z założenia, że jak ktoś komuś coś, to choć niewiele, ale zawsze, dlatego chętnie obdarowuje lekarzy i pielęgniarki w szpitalu rozmaitymi prezentami.

Kasia to przeciwieństwo Marty, chodząca neuroza – opiekuje się rodzicami, mieszka w domu rodzinnym, jest nauczycielką w szkole podstawowej, a jej mąż Grzegorz (Marcin Dorociński) to bezrobotny leń, który najchętniej wyjechałby za chlebem do Anglii, ale kobieta nie rozwiedzie się z nim, bo gdzie znalazłaby drugiego takiego ogiera w łóżku? Siostry pozornie są skłócone, ale w chwili próby – gdy niemal w tym samym momencie zachorują rodzice (Małgorzata Niemirska i Marian Dziędziel) – będą musiały połączyć siły. W końcu w pewnym momencie będą zdane już tylko na siebie.

W ekranowym świecie Kingi Dębskiej nie ma miejsca na przypadki. Komediowo-dramatyczna konwencja jest czystą kalkulacją, dzięki której obraz ma trafić do jak najszerszego grona odbiorców. Czy to źle? Wręcz przeciwnie. Biorąc pod uwagę fakt, jak mocno autobiograficzną historię opowiedziała reżyserka, to ten dystans, mocno rozgraniczający fikcję od rzeczywistości, był niezbędny. „Moje córki krowy” podczas ubiegłorocznego festiwalu filmowego w Gdyni były jednym z kilku filmów opowiadających o umieraniu i w tej onkologiczno-filmowej rywalizacji wypadły zdecydowanie najlepiej. Film autorki „Helu” (2009) dzięki lekkości, humorowi, ale i powadze, okazał się dużo lepszy i przede wszystkim bardziej życiowy od przeciętnego „Żyć nie umierać” i niezbyt udanej „Chemii”.

Kinga Dębska opowiada o sytuacjach znanym chyba wszystkim. Każdy albo zmierzył się, albo dopiero się zmierzy z odejściem kogoś bliskiego. Pod tym względem „Moje córki krowy” są bardzo autentyczne; nerwowe oczekiwanie na szpitalnym korytarzu, modlitwa o zdrowie, szamańskie rytuały i porady znachorów, aż w końcu mowa pogrzebowa – to sytuacje z życia wzięte. Lecz w pewnym momencie reżyserka powiedziała „pas” i przestała grzebać się w egzystencjalnym brudzie. Pomiędzy siostrami co prawda co jakiś czas dochodzi do delikatnych utarczek słownych, ale problemy, które mogłyby w rzeczywistości doprowadzić do wieloletniego konfliktu, tutaj są sygnalizowane za pomocą jednego dialogu i od razu ucinane, jak chociażby kwestia podziału majątku po śmierci rodziców.

Pomiędzy Agatą Kuleszą a Gabrielą Muskałą jest bardzo fajna chemia – obydwie aktorki są jednocześnie tak bardzo różne, ale i zarazem podobne, że trudno sobie wyobrazić inne odtwórczynie głównych ról. Kipiące od emocji bohaterki, które aż chciałaby w końcu eksplodować. Ale prawdziwą gwiazdą jest Marian Dziędziel, to bezapelacyjnie jest jego film. Wybitny aktor stworzył niejednoznaczną postać ojca – surowego i wymagającego, ale także bezgranicznie kochającego, nawet gdy do swoich córek zwraca się per "c**y wołowe". Z tak świetną kreacją trochę gryzie się przeszarżowana, aczkolwiek bardzo śmieszna, postać leniwego męża odgrywana przez Marcina Dorocińskiego.

„Moje córki krowy” to skromne i kameralne kino, będące pełnokrwistym komediodramatem, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Kinga Dębska w zasadzie stworzyła utopijną wizję radzenia sobie z żałobą. Podczas, gdy u Małgorzaty Szumowskiej w „33 scenach z życia” śmierć bliskiej osoby oznaczała rozpad rodziny, to tutaj wspólna modlitwa nad urną jednoczy familię. Chyba potrzebowaliśmy takiego filmu.

Ocena: 7/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"Moje córki krowy" w tv - sprawdź datę emisji!

"Moje córki krowy" w tv

Gatunek: komediodramat

Produkcja: Polska 2015

Reżyseria i scenariusz: Kinga Dębska („Hel”)

Zdjęcia: Andrzej Wojciechowski („Hanoi-Warszawa”, „Zaślepiona”)

Producent: Zbigniew Domagalski (Studio Filmowe Kalejdoskop)

Obsada: Agata Kulesza („Ida”, „Róża”, „Sala samobójców”), Gabriela Muskała („Chce się żyć”, „Wymyk”, „Być jak Kazimierz Deyna”), Marian Dziędziel („Pod Mocnym Aniołem”, „Pani z przedszkola”, „Wymyk”), Marcin Dorociński („Pod Mocnym Aniołem”, „Jack Strong”, „Obława”), Łukasz Simlat („Wymyk”, „Pani z przedszkola”, „Zbliżenia”), Małgorzata Niemirska („Zbliżenia”, „Czterej pancerni i pies”), Maria Dębska, Jeremi Protas

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 23

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Aga
Cudny film.
m
m
ILU LUDZI TYLE OPINI TAK JAK W ZYCIU.NIKT NIE MA TAK SAMO .MOZE MAMY PODOBNE SYTUACJE ALE NIGDY NIE DO KONCA. FILM BARDZO MI SIE PODOBAL KULESZA REWELACJYJNA!
G
Gosia
Film bardzo średni. Fabuła mało ciekawa a problem choroby, relacji rodzinnych potraktowany tak ni jak. Co do gry aktorów to nic im nie można zarzucić, przecież to elita polskiego kina i faktycznie tak grają no ale kiepskiego scenariusz nawet Dziędziel nie zmieni.
M
M
baszka napisała że w normalnym zyciu jest zerwanie kontaktów po kłótni w rodzinie otóz nie moja droga w normalnej rodzinie kochajacej sie czasami padaja gorzkie słowa, emocje biora góre ale własnie tak jest że za chwile sobie wybaczaja i dalej się kochają to jest normalna rodzina, w rodzinie nie można zerwac kontaktów rodzine się ma na zawsze
b
baszka
Film ma bardzo niewiele wspólnego z realem. Te piękne wnętrza, piękny ogród, ok .niektórzy nawet w Polsce tak mieszkają, ale ciekawe jaką film miałby wymowę w gomułkowskim M3 ze ślepą kuchnią i gdyby rodzina miała się kontaktować i przemieszczać bez samochodu. Ale załamała mnie scena gdy energiczna, pyskata i pewna siebie Kulesza daje się wypchnąć ze swojego ogrodu w swoim domu przez menelowatego szwagra, wcześniej wyzywają się z siostrą od zimnych suk itp., ...a za pare scen - idylla rodzinna! W normalnym życiu i normalnej rodzinie po czymś takim jest zerwanie kontaktów.
m
megi
nie rozumiem tego że film może się nie podobać ; pokazuje zakręty życia - to że inaczej odbieramy zdarzenia z wspólnego życia , to że się zmieniamy i nie wiemy jak się zmienimy / a bywa to dla otoczenia zaskakujące -starszy,chory człowiek nie widzi irracjonalności i obiektywnego niebezpieczeństwa swoich czynów / , i to co jest tragiczne może być początkiem radości ; z takim życiem musimy sobie radzić a ja twórcom filmu po prostu dziękuję za niego = d z i ę k u j ę
S
Snie w
Jak
I
Iwona
Nie polecam. jeden z najgorszych filmów jakie widziałam. Traumatycza fabułę wpleciono kiepski dowcip. Obraz nauczycielki-infantylna alkoholiczka . Dorociński powinien się za te (goscinną) rolę wstydzić.
P
Pyza
Nie polecam nikomu tego filmu szkoda czasu jedyną osobą która warto obejrzeć to Dziedziel
o
ooo
wulgaryzmy, wulgaryzmy, wulgaryzmy - artystyczne
E
Ewa
To film dla tych , którzy czują więcej , mocniej... Cieszą się , że mogłam go obejrzeć .
B
Big brother
Ps. Recenzja Pana Krzysztofa też bardzo kiepska.
B
Big brother
Weź krzesło i idź do najblższego szpitala ,lub lepiej na onkologie. Posiedź 1,5 godziny. Będziesz mieć dobre kino poskie. Straciłem siostrę ,i oboje rodziców , w bardzo podobnych okolicznościach. To nie jest film. To bardzo zły dokument ,bo nawet realia są nie prawdziwe. Szpital bez pacjentów, Warszawa bez korków...itd. Jestem wściekły po obejrzeniu tego filmu . Polskie kino nigdy więcej.
w
wiki
Bardzo polecam ten film. Jest trochę trudny i zależy od osobistych przeżyć jaki się go odbiera w kinie. Waeto zobaczyć.
K
Krycha
Nie polecam tego filmu,jest beznadziejny,wyszlam z kina rozczarowana!!!!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn