Tak wygląda młodszy brat Beaty Tyszkiewicz
Beata Tyszkiewicz to niekwestionowana pierwsza dama polskiego kina. Aktorka już od kilku dekad budzi ogromne zainteresowanie, również ze względu na jej życie prywatne, w którym wiele się działo. Choć o jej licznych miłosnych epizodach i rozwodach słyszał już każdy, to jeszcze do nie tak dawna, wielu nie zdawało sobie sprawy, że Beata Tyszkiewicz ma rodzeństwo, a konkretniej o 4 lata młodszego brata.
Krzysztof Tyszkiewicz, bo o nim tu mowa, już jako 20-latek wyjechał z Polski. Co ciekawe, jednym z powodów wyjazdu miała być sytuacja w jego rodzinnym domu, który był zdominowany przez kobiety.
Uciekłem [...], kiedy miałem 20 lat, i później tłukłem się po świecie. To był efekt uboczny życia w domu zdominowanym przez kobiety... Proszę mi powiedzieć, jak miałem się nie spakować i nie wyjechać, skoro Beata i mama miały po 20 par butów, a ja jedną, i to dziurawą, którą do tego wszystkiego sam sobie naprawiałem? - przytacza wypowiedź brata aktorki serwis Viva.
Krzysztof długo szukał swojego miejsca. Był m.in. we Francji i Wielkiej Brytanii. Finalnie wylądował w niemieckim Hamburgu. To tam założył rodzinę i do dziś wiedzie szczęśliwe życie zarówno prywatne, jak i zawodowe. Jego życiową pasją jest gotowanie. Brat aktorki przez lata pracował jako producent filmów o gotowaniu oraz programów kulinarnych.
Prze wiele lat Krzysztof Tyszkiewicz był postacią kompletnie anonimową w polskim show-biznesie. Jak zauważył serwis Plejada, że gdy w 2011 roku na jednej z Warszawskich ulic pierwszy raz zobaczono Beatę Tyszkiewicz w towarzystwie jej brata, niektórzy uznali go za nowego partnera aktorki.
Beatę i Krzysztofa Tyszkiewiczów do dziś łączy wyjątkowa więź, która trwa od najmłodszych lat. Rodzeństwo nie raz opowiadało o swojej zażyłości na łamach mediów.
Wielką radością jest mieć kogoś takiego jak Beata. Mam do niej wielkie zaufanie i mogę jej powiedzieć prawdę, co w 99 proc. relacji międzyludzkich jest niemożliwe. Ludzie zazwyczaj obawiają się wyjawić komuś prawdę, powiedzieć, co myślą. Mogę jedynie porównać to do spowiedzi, kiedy – teoretycznie – człowiek wyrzuca z siebie wszystko i niczego nie zataja. Z bólem wspominam moją ostatnią spowiedź, do której przystąpiłem, kiedy moja córka szła do pierwszej komunii. Bardzo długo klęczałem i bolały mnie kolana. A przed Beatą nie muszę klęczeć - mówił Krzysztof Tyszkiewicz na łamach Gali, cytowany przez Vivę.
To ja się o Krzysztofa troszczyłam. Pamiętam, jak pewnego razu został pobity w Łodzi. Pojechałam z nim do tego miasta, do szpitala na obdukcję, później na komisariat, a sprawca – po mojej interwencji – trafił do wojska. Bo wcielić kogoś do armii było łatwo. Jeśli sprawca pobicia miał tyle siły i agresji w sobie, to szkoda, żeby się marnował, prawda? Kiedy indziej ukradli bratu znaczki. Miałam wtedy chyba 15 lat, ale przebrałam się za dorosłą, umalowałam i poszłam odebrać klaser. Byłam za Krzysztofa odpowiedzialna - wtórowała mu Beata Tyszkiewicz w tej samej rozmowie.
W galerii znajdziecie wspólne zdjęcia Beaty i Krzysztofa Tyszkiewiczów.
Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl
