Czy „Bang Gang” jest filmem o seksie? Tylko połowicznie, gdyż seks w wizji Francuzki jest jedynie narzędziem, nagrodą dla ukochanego lub zemstą za jego zdradę. Tak jak w przypadku George (Marilyn Lima), która wykorzystana przez Alexa (Finnegan Oldfield) postanawia dać nauczkę ukochanemu, dając innym... siebie. Tak narodziła się zabawa w „Bang Gang”, czyli seksualna jazda bez trzymanki, w której prawie wszystko jest dozwolone. Zaspokojenie kilku partnerów po kolei? Bez problemu! Ale na wytrysk na twarzy nie ma szans, bo przecież aktorki porno biorą za takie numery grube pieniądze. Trzeba znać swoją wartość.
Zdrada i zazdrość determinuje działania bohaterów. Husson portretuje nastolatków, którzy myślą, że są w stanie oddzielić własną fizyczność od emocji, ale nic bardziej mylnego. Okazuje się, że zdrada na poziomie emocjonalnym jest o wiele bardziej destrukcyjna – ból sprawia zarówno chłopak traktujący seks wyłącznie jako przygodę, jak i fałszywa przyjaciółka, która zawsze zazdrościła popularności i pozycji w szkole.
Bo w gruncie rzeczy o popularność i pozycję tutaj chodzi. Ona jest najważniejsza, stanowiąc cel nadrzędny, do którego (prawie) wszyscy uczniowie dążą. Jeżeli wejdziesz między wrony, to musisz krakać tak jak one, bo inaczej musisz liczyć się z odrzuceniem. To świat, w którym nie liczy się jakość, ale ilość – im więcej partnerów seksualnych i lajków na Instagramie oraz Facebooku tym lepiej.
Szkoda tylko, że reżyserka historię z takim potencjałem, gdzie miała szansę przyjrzeć się współczesnej młodzieży, potraktowała tak płytko i jednocześnie zachowawczo. Całość ubrała w fatałaszki najbardziej stereotypowej miłosnej historii, w której wyrzutek zakochuje się w najpiękniejszej dziewczynie w szkole, a tym, co spaja ich uczucie jest odtrącenie przez innych. Ile razy już mieliśmy do czynienia z tym motywem w kinie? W tym uczuciu nie ma prawdy, a jedynie pocieszenie oraz litość.
Debiutantka ponosi porażkę także na innym polu. Ostatnie 10 minut wręcz tryska moralizatorstwem, gadkami o pustym seksie i wykładami o antykoncepcji. Źle się stało, że tak istotne tematy zostały zagłuszone przez tak sztampową formę ich przedstawienia. Dzięki temu wkradł się fałsz i niezamierzona śmieszność.
„Bang Gang” stara się bronić zdjęciami. Obrazy Mattiasa Troelstrupa wyglądają jakby przedstawiały alternatywny świat i czas wyjęty z rzeczywistości. To rejestracja młodości – tu, teraz, bez oglądania się w przeszłość i myślenia o przyszłości. Równie gustowne obrazki tego autora mieliśmy wcześniej oglądać chociażby w „Elektrycznych dzieciach”. Na uwagę zasługuje również odtwórczyni głównej roli, Marilyn Lima, która kupuje sympatię widzów swoją naturalnością. 20-latka nie gra, po prostu jest sobą, nawet jej ekranowe stylizacje mogliśmy zobaczyć już wcześniej w prezentacjach wideo z jej udziałem.
Hasło reklamowe „Bang Gang” głosi, że każde pokolenie ma swój film o seksie. Jeżeli to prawda, to się cieszę, że moim są „Dzieciaki”. Eva Husson choćby na moment nie zbliża się do poziomu Larry'ego Clarka, nie ma premedytacji i wyczucia konwencji Harmony Korine'a („Spring Breakers”) czy nawet bezczelności i zadufania w sobie Gaspara Noe („Love”). Blednie, wskutek tego jej film to w większości parada już doskonale ogranych ekranowych zachowań oraz postaci, będący dydaktyczną czytanką o seksie i miłości, idealną na lekcja wychowania do życia w rodzinie, gdzie lekko zawstydzona pani nauczycielka może go puścić rechoczącym gimnazjalistom. W jednym z wywiadów reżyserka przyznała, że początkowo za montaż całości był odpowiedzialny Anders Refn, ale zakończyli współpracę, gdy ten chciał z jej produkcji zrobić kolejny film Larsa von Triera. Cóż, może wówczas mielibyśmy do czynienia z lepszym dziełem? Szkoda straconego potencjału.
Ocena: 4/10
Krzysztof Połaski
"BANG GANG" W KINACH
Reżyseria: Eva Husson
Scenariusz: Eva Husson
Obsada: Finnegan Oldfield, Marilyn Lima, Daisy Broom, Fred Hotier
Zdjęcia: Mattias Troelstrup
Muzyka: White Sea
Czas trwania: 98 min.
Produkcja: Francja, 2015
