"Legiony" [RECENZJA]. W końcu dobre polskie kino historyczne? Film lepszy niż "Piłsudski"?

Krzysztof Połaski
fot. Jacek Piotrowski/Picaresque
fot. Jacek Piotrowski/Picaresque
"Legiony" Dariusza Gajewskiego już od dawna były zapowiadane jako ogromna superprodukcja i wysokiej klasy kino historyczne. Kasy nie żałowano, dołożyło się nawet Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pytanie tylko - czy nie były to pieniądze wyrzucone w błoto?

"LEGIONY" - RECENZJA

Widzowie już po raz kolejny mogą mieć mały problem w kinie. Dystrybutorzy i twórcy lubią walczyć między sobą, więc w odstępie dwóch tygodni na polskie ekrany zostały wprowadzone dwa filmy o podobnej tematyce. Najpierw swoją premierę miał "Piłsudski" Michała Rosy z Borysem Szycem w roli tytułowej, a teraz przyszedł czas na "Legiony", chociaż tutaj postać Józefa Piłsudskiego (Jan Frycz) pojawia się w zaledwie jednej scenie.

Dariusz Gajewski przedstawia I wojnę światową oraz walkę o niepodległość Polski z perspektywy młodych ludzi. Z jednej strony mamy analfabetę i dezertera z carskiej armii, Józka (Sebastian Fabijański), który chce jedynie dostać się do Łodzi i założyć tam własną fabrykę, z drugiej strony mamy przystojnego i zapewne wykształconego ułana, Tadeusza (Bartosz Gelner), a pomiędzy tą dwójką jest ona - piękna Ola (debiutująca na dużym ekranie Wiktoria Wolańska).

Przeczuwacie wiszący w powietrzu miłosny trójkąt? I dobrze przeczuwacie, ale gorzej, że ten wciśnięty na siłę wątek, który szczególnie w końcówce filmu przejmuje ster nad fabułą, psuje scenariusz. Szkoda, że polscy twórcy wciąż nie potrafią zrozumieć, że wkładanie do skryptu banalnych i pretekstowych romansików nigdy nie wychodzi na dobre. Rozumiem, że hasła typu "miłość w czasach wojny" mogą na pozór prezentować się atrakcyjnie i kuszą wizją umieszczenia ich na plakacie promocyjnym, jednak tak naprawdę śmierdzi od nich kiczem.

W tym przypadku niestety nie jest inaczej, ale na szczęście "Legiony" nie są oparte wyłącznie na tej lichej relacji. Co prawda Gelner i Wolańska za bardzo nie mają czego grać, ale już Fabijański ma większe pole do popisu. W zasadzie jego Józek to najciekawsza postać "Legionów", człowiek, który przechodzi wewnętrzną przemianę i zaczyna rozumieć, czego chce od życia. Fabijański nie szarżuje, jego bohater jest wolny, milczący, analizujący wszystko, co widzi dookoła. Generalnie do końca widz może się zastanawiać czy ma do czynienia z pozytywnym charakterem. Ciekawa jest ta niejednoznaczność.

Doskonały jest Mirosław Baka jako Stanisław "Król" Kaszubski. Baka pokazuje prawdziwą aktorską charyzmę, wystarczy, że otworzy usta, powie jedno zdanie i zamyka grę. Interesująco wygląda jego zestawienie z postacią zdrajcy Złotnickiego, Polaka będącego wysokim oficerem w carskiej armii - tutaj Grzegorz Małecki, zresztą podobnie jak w "Piłsudskim", pokazuje ogromny potencjał. Aż się prosi o rozwinięcie tego wątku.

Patos hektolitrami wylewa się z ekranu podczas projekcji "Legionów", ale trudno uznać mi to za wadę. Przecież ten film dokładnie taki miał być - dumny, podniosły, wywołujący ciarki na skórze i to się udało. Sceny batalistyczne, które zapewne pochłonęły lwią część budżetu, wyglądają bardzo dobrze. Aczkolwiek kilka efektów specjalnych można było lepiej dopracować #pociąg. Tak samo jak irytują... nagle zmieniające się pory roku.

"Legiony" wygrywają starcie z "Piłsudskim". O ile film Michała Rosy miał świetnego Borysa Szyca w tytułowej roli, tak Dariusz Gajewski miał o wiele lepszy pomysł na przedstawienie fabuły. Nie ma przestojów, akcja cały czas gna do przodu i zwyczajnie całość dobrze się ogląda. Scenariusz ma swoje wielkie słabości, z fatalnym wątkiem romansu na czele, ale pod tym wszystkim kryje się dość poruszające kino, ukazujące ogrom ofiar, które życiem przypłaciły niepodległość naszego kraju. Cena wolności zawsze jest wysoka.

Ocena: 6/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"LEGIONY" W KINACH OD 20 WRZEŚNIA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
morducha
Za mało podkreślone, ze kadra dowódcza, generałowie, to wysocy oficerowie z armii carskiej, cesarskiej austriackiej, cesarskiej pruskiej - bez tego pospolite ruszenie byłoby hołotą, która nic by nie wskórała, nawet pod charyzmatycznym Wodzem Naczelnym?
z
zalotka
Główny aktor zrobił duży postęp w porównaniu z Kamerdynerem? Tam zaledwie pozwalał się kochać,tutaj sam próbował kochać, bardziej ekspresyjnie, ale najlepszy jest w akcjach bojowych, naprawdę przekonywujący?
m
marcysia
Sprawy męsko - damskie mogłyby być bardzo ciekawe, gdyby stanowiły zasadniczy motyw filmu?Zostały zupełnie zakasowane przez zasadniczy temat, czyli Legiony?Dlaczego nowy 'miłośnik" odszedł tak lekko, życząc powodzenia odnowionej parze?Uznał, że skoro się odnalazł pierwszy narzeczony, to jemu dziewczyna się należy jak "psu micha"?Może odezwały się kompleksy, że on chłopak z Bałut, a do tego analfabeta, a tamten może paniczyk,z oficerska szarżą? Temat na temat nierówności społecznych w Polsce rozbiorowej? A dziewczyna jak chorągiewka? Co znaczyły jej gesty w stosunku do nowego chłopaka, dopóki się stary nie odnalazł?Zawsze lepszy jakiś kij do podparcia bluszczu, niż brak jakiegokolwiek kija?
p
pogoda
Wbrew opiniom "jełopów" jest to film o Legionach z historią miłosna w tle, a nie film z historią miłosną z Legionami w tle?
t
tyrada
Po uratowaniu rywala, powinien stoczyć z nim bój o dziewczynę, aby ten pierwszy mógł ewentualnie zwyciężyć rywala, a nie spławić go rękami i słowami dziewczyny, którą w zasadzie sterroryzował?
p
praktyczna kobita
Zgodnie z prawami natury dziewczyna powinna była powiedzieć, ze kocha obydwu i niech to rozstrzygną między sobą, bo ona nie góralka i dwóch warkoczy nie ma? A oni powinni stoczyć o nią godziwy pojedynek, jak nie na szable, to na scyzoryki, albo i pięści, aby udowodnić czynem zbrojnym swoją miłość i jeden by odszedł jako pokonany, a nie odtrącony przez dziewczyną ze swoją świeżą miłością? A co będzie jeśli w końcu ten pierwszy narzeczony naprawdę zginie? To już drugi raz do tego odtrąconego się nie przytuli, bo wtedy on ja odtrąci?
r
rozgoryczona
Ani jednego Rosjanina przyjaznego Polakom i ich ambicjom wolnościowym, oficer rosyjski, który jednak każe wieszać Bakę, mimo , ze ten go prosi o rozstrzelanie jako oficera, Polacy spotykający się z Rosjanami tylko po przeciwnych stronach frontu, zawsze ze skutkiem śmiertelnymi z jednej lub drugiej strony, jednym słowem wroga przepaść niczym nie złagodzona, nie do zasypania? Czym to się skończy? Czy nie będą kiedyś potrzebne nowe legiony z przyszłych pokoleń?
a
as132
Dobry film polecam, 9/10. Każdy Polak, szczególnie młody, powinien go zobaczyć.
j
ja
Dobry film - polecam
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn