"Lewiatan" - premiera w poniedziałek, 8 marca, o godzinie 21:00 na antenie TVP 1
"LEWIATAN" - RECENZJA SPEKTAKLU TEATRU TELEWIZJI
Zaczyna się dość znajomo i w żadnym wypadku to nie jest zarzut, bo jednak nie bez powodu Borys Akunin przez wielu nazywany jest rosyjską odpowiedzią na Agathę Christie. W "Lewiatanie" już sama konstrukcja opowieści przywodzi na myśl najsłynniejsze kryminały brytyjskiej autorki, chociaż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pod tym kamuflażem Akunin przemyca dość sporą dawkę polityki, ze szczególnym naciskiem na stosunki Rosji z resztą świata.
Jednak w telewizyjnej adaptacji "Lewiatana" jest to zaledwie jeden z tropów, bowiem najbardziej kluczowa i najistotniejsza bez wątpienia jest kryminalna intryga, gdzie morderca czai się i wciąż manipuluje wśród grupy nieznanych sobie osób. To prawdziwe starcie charakterów, koncert kłamstw, niedopowiedzeń, przeinaczonych faktów oraz wstydliwych tajemnic, które finalnie będą musiały wyjść na światło dzienne.

Taka konwencja wygląda na wprost wymarzoną dla aktorów, bo część obsady ma swoje ekranowe pięć minut i mogą się popisać. A typowych popisówek i grania naprawdę grubą kreską tutaj nie brakuje; prym wiodą panie; o ile Anna Smołowik praktycznie nie ma niestety nic do grania, tak Karolina Gruszka i Maria Dębska prowadzą nieformalny wyścig i rywalizują o miano najbardziej charyzmatycznej postaci spektaklu. Ogląda się to wyśmienicie. Zresztą podobnie jak dość oszczędną, acz charakterystyczną, kreację Piotra Żurawskiego, który próbuje na chłodno i spokojnie oceniać całą sytuację.
Dodajmy do tego świetną scenografię i charakteryzację, ciekawe zabiegi techniczne pod postacią animowanych przejść między kolejnymi rozdziałami opowieści oraz sposób prowadzenia kamery, przez który w większości scen widz czuje się tak, jakby był w samym centrum opowieści. Estetyczne i miłe dla oka. Nie zapominajmy też, że "Lewiatan" to uniwersalna przypowieść o narodzinach zła, które wkracza do naszego życia z różnych powodów. Czasem jest to zazdrość, czasem chciwość, a czasem... miłość. Szybko zacierające się granice moralności i pokusa kontra sprawiedliwość i skutki idące za zbrodnią - tego wszystkiego dostarcza spektakl Konopki.
"Lewiatan" to przykład, że gatunkowości w Teatrze Telewizji nie trzeba się bać. Bartosz Konopka i Cezary Harasimowicz pokazali, że ten wdzięczny gatunek da się z powodzeniem przenieść na "deski" Teatru Telewizji, przy okazji nic nie tracąc z dynamiki akcji oraz atrakcyjności fabuły. Kawał dobrej roboty i udanej rozrywki dla widza.
Ocena: 7/10
