"PAN JOWIALSKI" - SPRAWDŹ PROGRAM TV
Artur Żmijewski nie ma wielkiego reżyserskiego doświadczenia; co prawda wyreżyserował kilka odcinków "Na dobre i na złe" czy "Ojca Mateusza", ale spektakl teatru telewizji to zupełnie inna materia oraz środki wyrazu. Z taką formą Żmijewski do tej pory do czynienia miał wyłącznie raz i to dziesięć lat temu, gdy w 2008 roku zrealizował telewizyjną realizację „Emigrantów”. Na szczęście już pierwsze minuty „Pana Jowialskiego” pokazują, że wszelkie obawy o reżyserskie umiejętności pamiętnego Wolfa z „Psów 2” Pasikowskiego były niepotrzebne.

Żmijewski jest świadomy tekstu, na którym operuje i teatralności kreowanego świata, dlatego na początku i końcu widowiska mruga do widzów okiem, pokazując im – wiem, jesteśmy w teatrze, robimy swoje. To zamyka „Pana Jowialskiego” w pewien nawias, dzięki któremu sztuka może sobie na więcej pozwolić, a wszelakie szarżowanie jest w pełni uzasadnione.
A szarżuje się tutaj niemal od początku do końca, co zresztą wymusza sam tekst. Komedia Fredry to mały majstersztyk i tytuł wciąż aktualny. Czasy się zmieniają, ale mentalność ludzi zawsze pozostaje taka sama. Fredro wykpiwa hipokryzję, kołtuństwo, wąskie horyzonty oraz pychę.
Oczywiście tekst nie funkcjonowałbym tak sprawnie i nie był tak celny, gdyby nie wyborowi aktorzy, którzy znaleźli się w obsadzie. Doskonale patrzy się na Adama Ferencego, wciąż rzucającego rymowanymi wierszykami, któremu partneruje Anna Dymna, ale komediowe show jednak kradną Tomasz Kot i Danuta Stenka. Rola Szambelana pokazuje, że Kot wręcz czuje głód dobrych komediowych kreacji, zresztą wygląda, jakby wprost był do nich stworzony. Urodzony w Legnicy aktor tworzy ciekawy duet z Danutą Stenką, która w końcu mogła wyjść z szufladki pt. „smutna matka Polka”, do jakiej trafiła przez kilka ostatnich filmów oraz seriali. Tutaj daje wielki popis!

Kultura i rozrywka
Warto zwrócić uwagę na Fabiana Kocięckiego, Mateusza Rusina oraz Krzysztofa Szczepaniaka. Szczególnie ten ostatni udowadnia, że jest prawdziwym scenicznym zwierzęciem – jest w nim w energia, siła oraz magnetyzm, aczkolwiek dla mnie największym odkryciem „Pana Jowialskiego” jest Joanna Kuberska. Absolwentka warszawskiej Akademii Teatralnej, do tej pory szerokiej publiczności znana m.in. z roli w serialu „M jak miłość”, zdecydowanie zasługuje na jeszcze większe kreacje, bo w „Panu Jowialskim” potrafi zachwycić. Do roli Heleny podeszła bez żadnych kompleksów wobec bardziej doświadczonych kolegów po fachu i stworzyła bardzo wiarygodną postać, nie pozwalając sobie ani na moment niepewności czy zawahania.
Patrząc na nazwiska, jakie stoją za najnowszą telewizyjną realizacją „Pana Jowialskiego”, naprawdę można usiąść z wrażenia: ciekawy reżyser, doskonała obsada, zdjęcia Piotra Wojtowicza, scenografia Arkadiusza Kośmidera, kostiumy Doroty Roqueplo i muzyka Włodzimierza Pawlika. Czapki z głów! Często takie nagromadzenie znanych i cenionych nazwisk okazuje się jedynie wydmuszką, ale tak nie jest w tym przypadku. „Pan Jowialski” w interpretacji Artura Żmijewskiego to doskonała komedia, która bawi, wzrusza, ale przy okazji pokazuje też, jak bardzo tekst Fredry jest aktualny. Rozrywka z wyższej półki. Seans obowiązkowy!