"Słaba płeć?". Życie na kredycie [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
„Słaba płeć?” to kolejny w ostatnim czasie polski film, który jest dziwnie promowany. Wszelkie znaki na niebie i ziemi, wliczając w to pierwsze zapowiedzi, zwiastun oraz plakat, sugerują, że widz wybiera się na taką samą jak zawsze komedię romantyczną. Tymczasem w żyłach obrazu Krzysztofa Langa płynie bardzo mało komediowo romantycznej krwi. I całe szczęście.

Trzeba przyznać szczerze – film zaczyna się źle, jak w najgorszej klasy romansidle. Gdy postać kreowana przez Piotra Głowackiego cytuje jeden z żartów z „Misia” Stanisława Barei, można nawet pomyśleć, że będzie to jedyny związek, jaki „Słaba płeć?” będzie mieć z dobrą komedią. Jednak w pewnym momencie ta historia skręca w zupełnie inną stronę i zaczyna podążać w kierunku, o jaki reżysera „Miłości na wybiegu” chyba nikt nie podejrzewał.

Zośka Suczyńska (Olga Bołądź) jest piękna, młoda i wykształcona. Dobrze ubrana, jeżdżąca luksusowym samochodem i bezwzględna wobec facetów – twarda babka, która wyznacza zasady. Pojęcie kredyt wydaje się jej być obce – w końcu tak ciężko pracuje, że może pozwolić sobie na zakup apartamentu w Wilanowie: ponad 300 metrów kwadratowych i taras z… widokiem na bagna! Przynajmniej tak życie córki ma widzieć jej matka (Katarzyna Figura), lekarka z małej miejscowości, wszem i wobec chwaląca się osiągnięciami latorośli. Tyle, że prawda jest jednak inna – owszem, Zośka ciężko pracuje, ale jej szef (Piotr Glowacki) jest kretynem, apartament w Wilanowie to w rzeczywistości małe mieszkanie – kupione naturalnie na 30-letni kredyt – w betonowym klocku na Bródnie, w dodatku dzielone wraz z przygłupią przyjaciółką (Marieta Żukowska).

Krzysztof Lang postanowił przyjrzeć się, naturalnie z komediowej perspektywy, życiu współczesnych 30-latków. Ludzi, którzy tak naprawdę dopiero wyfrunęli z bezpiecznego rodzinnego gniazda i zaczęli żyć samodzielnie. A żeby się usamodzielnić, zadłużyli się już na starcie – gdy przekroczą 60. rok życia być może w końcu spłacą swoje zbyt małe mieszkania, a w najgorszym wypadku zobowiązania przejdą na dzieci i to one ostatecznie rozliczą się z bankiem.

To smutna, ale niestety prawdziwa wizja rzeczywistości, gdzie życie na własny rachunek tak naprawdę oznacza życie na kredycie. Nietrudno zrozumieć motywację głównej bohaterki, która w pewnym momencie orientuje się, że ze szkolnej prymuski stała się jedynie trybikiem w korporacji. Kimś, kogo zawsze można łatwo zastąpić. Dlatego też kariera stała się dla niej głównym celem – sukces zawodowy zaczęła utożsamiać z sukcesem życiowym, tyle, że im wyższe stanowisko, tym upadek jest boleśniejszy.

Warto zauważyć, że „Słaba płeć?” ma w sobie bardzo mało z komedii romantycznej. Poprawniej byłoby nazwać dzieło komedią obyczajową i to dość gorzką. Co prawda pojawia się – jakby napisany z obowiązku – wątek miłosny, ale jest on zdecydowanie najsłabszą i najmniej dopracowaną częścią filmu. Trochę szkoda, bo Marcin Korcz nie ma zupełnie szans na rozwinięcie skrzydeł.

To nie jedyna wada obrazu opartego na książce Katarzyny Grygi. Można ubolewać nad tym, że scenariusz przy wątku głównej intrygi niedomaga oraz że większość postaci jest szalenie stereotypowa, czego apogeum osiągnięto przy Mariannie, na którą Marieta Żukowska nie miała niestety żadnego pomysłu. Tak samo jak może irytować, że jest to kolejna produkcja, w której korporacyjny świat musi zostać zestawiony z nieśpiesznym światem artystycznym, a dorabiający na czarno stolarz (Marcin Korcz) musi poruszać się szpanerskim, zabytkowym autem, bo przecież jest taki alternatywny i nieprzystający do rzeczywistości.

Na szczęście wszelkie wady rekompensuje urok bijący z całości. Olga Bołądź ma moc przyciągania widzów, w dodatku z jej bohaterką można się zwyczajnie, tak po ludzku, utożsamiać. To dziewczyna jakich wiele, dlatego aż chce się jej kibicować. Ponadto bardzo ciekawie prezentuje się drugi plan – Piotr Głowacki jest komediantem numer jeden i sprawdza się jako prymitywny szef. Zachwyca Marian Dziędziel, udowadniający, że chyba w każdej kreacji jest w stanie się odnaleźć. Niezwykle przyjemnie patrzy się także na Zofię Zborowską, ta dziewczyna wręcz emanuje naturalnością.

„Słaba płeć?” to pierwsze tegoroczne zaskoczenie w polskim kinie. Coś, co zapowiadało się na szmirowatą komedię romantyczną, jest całkiem udanym dziełem, które przy okazji sprzedaje kilka prawd o teraźniejszości. Nie wszystko zostało dograne w stu procentach, ale nie można powiedzieć, że się to ogląda źle. Jest miejsce zarówno na łzy, jak i na uśmiech, więc dla każdego coś miłego. I pamiętajcie, nigdy, ale to pod żadnym pozorem, nie załatwiajcie pracy swojej przyjaciółce.

Ocena: 6/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

SŁABA PŁEĆ?

Reżyseria: Krzysztof Lang

Scenariusz na motywach powieści pt. „Suka” Katarzyny Grygi: Hanna Węsierska, Wojciech Pałys, Katarzyna Gryga

Obsada: Olga Bołądź, Piotr Adamczyk, Marieta Żukowska, Marcin Korcz, Katarzyna Figura, Piotr Głowacki, Marian Dziędziel, Marek Bukowski, Anna Dereszowska, Janusz Chabior, Magda Kumorek, Robert Gonera, Nick Moran, Ewa Gawryluk, Mirosław Zbrojewicz, Zofia Zborowska, Davina Reeves-Ciara, Kamil Kula

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan
Film fajnie nakręcony. Podobały mi się plany w filmie, scenografia, brawo dla kostiumów, no i wspaniała Olga Bołądź, której do tej pory nie fanem. Jest znakomita. Polecam. Mam jak najlepsze skojarzenie z doskonałymi komediami angielskimi.
M
Marta
Dawno ale to dawno nie oglądałam większego gów... po tym filmie przypomniałam sobie dlaczego nie oglądam polskich komedii. Żenada dno film wręcz działa na nerwy wiocha na Maxa
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu "Słaba płeć?". Życie na kredycie [RECENZJA]
A
Andy
Bardzo lekka i fajna komedia w bardzo dobrej obsadzie i w końcu cos innego...Film podobal sie moim wszystkim znajomym.
m
moler
obejrzałem wczoraj....film jest o niczym, bardzo słaby scenariusz, fatalne dialogi, absurd goni absurd, poszczególne sceny bez logicznego ciągu....i nawet niezłe aktorstwo w wykonaniu Głowackiego, Dziędziela, czy nawet Adamczyka i Bołądź nie ratują filmu. Film słaby i bez sensu
l
lili
beznadziejam, tandeta, widzialam wczoraj
r
realistka
Widziałam wczoraj, fajny film Chwilami zabawny, widownia co jakiś czas wybuchała głośnym śmiechem. Warto wydac parę złotych, tym bardziej, że można oderagować, bo film ma pozytywne zakończenie. I co jest bardzo istotne nie ma scen golizny i seksu, co ostatnio jest obowiązkowe w kazdym filmie . Polecam
s
szczypiorek
W pełni zgadzam się z recenzją, ale ocenę bym dał 5,5 pkt. Ten film jest mało śmieszny, ale dobrze pokazujący prawdę o fałszywych ludziach, życiu w Polsce, oraz jest dobrze zrealizowany. Na pewno pieniądze wydane na bilet, nie pójdą na marne, bo coś ten film ciekawego prezentuje. Jest lepszy od tandetnych komedii, bo jest zupełnie inny.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn