"Żmijowisko". Serialowa masakra siekierą na Mazurach. Nowy serial Canal+ spełnił oczekiwania widzów?

Adriana Słowik
Adriana Słowik
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
"Żmijowisko" — serial Canal+ na podstawie książki Wojciecha Chmielarza dobiegł końca. Finał kryminalnej opowieści wyrwał wreszcie widzów z sennego marazmu, ale namnożenie zwrotów akcji w ostatnich minutach nie odczarowało "Żmijowiska". Lista absurdów, którymi raczył nas serial Canal+ praktycznie od samego początku, urosła do niebotycznych rozmiarów.

Po głośnym "Belfrze", każdy kolejny serial Canal+ jest wyczekiwany przez widzów z wielką niecierpliwością. Mroczny klimat i trzymająca w napięciu fabuła to cechy, które przyciągają widownię jak magnes. Jeszcze przed premierą mówiło się, że "Żmijowisko" może powtórzyć sukces pierwszej części produkcji z Maciejem Stuhrem. Niestety, serialowi na podstawie książki Wojciecha Chmielarza bliżej jednak do drugiego sezonu "Belfra", a szkoda.

"Żmijowisko" obejrzałam od początku do końca, co prawda z zaciśniętymi zębami, ale jednak do końca. Nie było łatwo, bo irytująca główna bohaterka, płytkie dialogi ze słowem "kur..." stawianym w miejsce przecinków oraz zwyczajnie mętne zawiązanie akcji mocno utrudniały odbiór — na szczęście nie czytałam książki, dlatego też zaczynając przygodę z serialem, miałam czystą kartę. Szkoda za to Wojtka Chmielarza, bo po jego prozę — po takiej reklamie — już chyba nigdy nie sięgnę.

Miał być thriller o destrukcyjnej sile uczuć, a wyszła groteskowa wariacja na temat znanych z kryminałów, a nawet horrorów motywów. Trzeba jednak przyznać, po siedmiu odcinkach, w finale "Żmijowiska" wreszcie coś fabularnie drgnęło — oj drgnęło za to tak, że bezdenna przecież dotąd studnia absurdu, napełniła się w zaledwie kilkadziesiąt minut, aż do przelania.

Nie mam zamiaru recenzować tej serialowej masakry siekierą na Mazurach, bo i o czym tu pisać? O pomyśle zakopania ciała na teren wykopalisk archeologicznych? O nocnej zabawie w berka postrzelonego mężczyzny, dziecka i dwójki nastolatków? A może o ataku wiosłem i niezatapialnej szpilce?

Wspomnę jednak, że po finale "Żmijowiska" przejrzałam kilkaset komentarzy w mediach społecznościowych — aby ulżyć sobie cierpieniu. Oto najciekawsze z nich:

Serial do ostatniego odcinka był całkiem wciągający. Zakończeniem jednak rzeczywiście obrócili dramat w opłakaną komedię. I ta Adaoma wkraczająca cala we krwi na uroczystość w momencie, gdy goście weselni krzyczą gorzko panu młodemu i uczestniczce wesela Kamili. Poważnie? Przecież to scena niczym z niskobudżetowego horroru.

To dziwny przypadek gdzie ekranizacja bardzo wiernie trzyma się dobrej książki, a i tak odbiór jest diametralnie inny. Palkowski nie poradził sobie. Nie umiał pokazać wewnętrznych rozterek bohaterów, popełnił też błędy w doborze obsady. Adaoma i Arek byli bohaterami, za których trzyma się kciuki. Widz dostał jednak polskiego Jasia Fasolę i ciemnoskórą Dżoanę Krupę...

Absurd goni absurd, twórców chyba przerósł pomysł na ten serial. W ogóle uważam, że to świetny materiał na pełnometrażowy film, który gdyby na pewnym etapie produkcji był bardziej przemyślany, na pewno miałby lepszy odbiór.

Miał być serialowy przebój, ale tym razem Canal+ nie wyszło. "Żmijowisko" ociera się o tyle absurdów i nielogiczności, że finalnie przegrało w moich oczach nawet z "Chyłką" TVN. Cóż, Wojciech Chmielarz — Remigiusz Mróz 0:1.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn